poniedziałek, 17 marca 2014

"To i owo" nr 13

Obrazek na dziś:
źródło


Parę słów na temat:
Kochani, wiem, że ostatnio jestem bardzo monotematyczna. Ale musicie mi to wybaczyć :) Dziś znów będzie o... poradnikach. Są różne zdania na ich temat i ja szanuję każde z nich. Jednak nie daje mi spokoju pewna myśl. Czy nie sądzicie, że większość czytelników oczekuje zbyt wiele po poradniku? Przykładowo jeden z nich kupuje poradnik o rozwoju osobistym, a kiedy skończy lekturę, czuje ogromne rozczarowanie, bo w sumie w jego życiu nic się nie zmieniło... Mam wrażenie, że źle czytamy poradniki i nie potrafimy wyciągnąć z nich tego, co trzeba. Rzecz jasna, z poradnikami jest tak, jak z wszystkimi książkami, są wartościowe pozycje, są i straszne gnioty. Osobiście nie przepadam za pozycjami typu "Sekret" czy "Potęga podświadomości" (czytałam, więc wiem, co mówię :)), ale bardzo cenię sobie za to książki, które dają mi konkretne wskazówki, jak odpowiednio zorganizować swój czas, ponieważ mam z tym ogromne kłopoty. Natomiast "Sztuka prostoty" natchnęła mnie całkiem niedawno do pozbycia się wszystkich przedmiotów, które są zbędne w moim życiu. Jako chomik z natury nazbierałam tego naprawdę wiele, ale po akcji wielkiego sprzątania, w który zaangażowałam moją rodzinę, odkryłam, że im mniej mam rzeczy, tym czuję się... lepiej.  Znacznie lepiej!

Czy to nie jest tak, że poradnik ma być w pewnym sensie tylko wskazówką, a nie lekarstwem na wszystkie problemy? Czy umiemy odpowiednio dostosować się do rad zawartych w poradnikach? Czy to nie jest czasem tak, że cechuje nas słomiany zapał, pragniemy wielkich zmian, ale przy okazji brakuje nam wytrwałości i tak naprawdę chęci do wytężonej pracy nad sobą?  
Co o tym myślicie?


P.S. Chętnych zapraszam na mój nowy cykl pt. "Świat według poradnika", który ma pokazać, co też to w poradnikach można znaleźć. Pierwszy tekst powstał na bazie fragmentu książki pt. "Pokochaj swoje życie, pokochaj swoje ciało" Sarah Maria. Możecie się z niego dowiedzieć, czym jest NBO i czy to zaburzenie również Was dotyczy. 

13 komentarzy:

  1. Uśmiałam się z obrazka :) O poradnikach nie wiem kompletnie nic, bo nigdy żadnego nie czytałam, ale zgadzam się z Tobą, że po lekturze nie można oczekiwać cudów :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że jesteśmy na podobnym etapie. Też zabieram się na zminimalizowanie ilości przedmiotów w moim otoczeniu, ale na razie mam lenia. Może przydałby się tu jakiś poradnik? ;)
    A serio to czytałam tę tam "Potęgę podświadomości", zachwalaną mi przez mamę i jej psiapsiółki, a w końcu zaleconą i przez lekarza (tak, tak, są tacy lekarze). Wynudziłam się strasznie, wymęczyłam marnym stylem i miałkością przekazu, chociaż może i coś tam z lektury wyniosłam, ale nie umiem stwierdzić co. Natomiast bardzo dobrze wspominam poradniki o wychowaniu, które czytywałam, jak córa była mała - tu skorzystałam bardzo dużo z dwóch: "Wychowanie bez porażek" Thomasa Gordona i "Jak słuchać, by dzieci do nas mówiły i jak mówić, by dzieci nas słuchały" (albo odwrotnie, nie pamiętam). Moje dziecię jest mi wdzięczne za niesztampowe wychowanie jej, a to właściwie wystarczy za rekomendację. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo my chyba lubimy konkrety, ot co :) "Potęga podświadomości" wskazuje nam co mamy myśleć, ale nie mówi, co mamy zrobić, żeby jakoś zorganizować sobie życie. Te całe afirmacje do mnie nie trafiają. Ostatnio czytałam też "Sztukę planowania", która zainspirowała mnie do stworzenia listy... obiadów :) Zdałam sobie sprawę, że mnóstwo czasu poświęcam na myślenie "co dziś zrobić na obiad?" (czasami nawet pół dnia), a teraz spojrzę tylko na listę "o tego dawno nie robiłam" i... kłopot z głowy. A ile czasu zaoszczędzonego :) Niby taka pierdoła, ale mnie w jakiś sposób odciążyła, przez co mogę zająć głowę innymi myślami :)

      "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały..." uważam za jeden z najlepszych poradników dotyczących wychowania dzieci. Otworzył mi oczy na wiele spraw, jak np. to, że (nieświadomie) nie akceptowałam uczuć mojego dziecka. Wprowadziłam zmiany i od razu zauważyłam różnicę. Mam nadzieję, że mój syn też będzie mi kiedyś wdzięczny :)

      A jeśli chodzi o lenia, to wystarczy zrobić pierwszy krok, potem już poleci :) Nie wiem na czym to polega, ale to całe sprzątanie sprawiło mi sporo frajdy :)

      Usuń
    2. Z obiadami mam podobnie, tyle że nie myślę o nich tak długo, raczej patrzę, co mam do dyspozycji i z tego kombinuję. Próbowałam planować, ale wszelkie plany rozbijały się o niemożność kupienia czegoś akurat tego dnia, kiedy miało być potrzebne (z różnych przyczyn, najczęściej niezależnych od mojego chcenia).

      Tym leniem to tak sobie trochę tłumaczę moją krótkodystansowość. Niestety z przyczyn zdrowotnych nie jestem w stanie pracować kilka godzin jak kiedyś dawniej, muszę robić często przerwy, a to nie sprzyja kończeniu tego, co zaczęte - wiadomo, uwaga się rozprasza, wyskakuje coś pilniejszego itp. Ale pomału popycham do przodu, większość książek mam odkurzoną i przepatrzoną, sporo odłożone do pozbycia się, więc nie jest źle. Gorzej z innymi obszarami mieszkania. :)

      Usuń
  3. Masz bardzo dużo racje, co tam, masz rację. Faktycznie jest tak, że każdy chciałby czegoś, co sprawdzi się na już, ale niestety tak niewiele rzeczy działa. Mnie charakteryzuje słomiany zapał, więc większość rad z poradników spływa po mnie jak woda po kaczce, ale podobnie jak Ty, dzięki jednej z takich publikacji, tytułu nie pamiętam, bo było to wieki temu, wprowadziłam ład w swoim domu. Również mam tendencje do chomikowania, wszystko mi się przydaje, ale przełamałam się i wykorzystując mądre rady uzyskałam przestrzeń w swoim domu. Wydaje mi się, że wszelkie porady jak żyć, należy konsekwentnie wprowadzać, nic samo się nie zrobi, a podejrzewam, że większość osób na taki cud liczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to! Co by tu zrobić, żeby się nie narobić, ale żeby porządek był :) Najlepiej też winić wszystkich i wszystko dookoła, że nie jestem szczęśliwy/a. I poradnik też głupi, bo nie pomógł...
      Słomiany zapał to moje drugie imię, więc wiem, co czujesz :) Wiele serca, czasu i pracy muszę czasami włożyć, żeby postanowienie poprawy nie było tylko na chwilę :)

      Usuń
  4. hahahahaha Batma mnie rozwalił. Nie lubię czytać poradników, bo zawsze sama rozwiązuje swoje problemy.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Sekret" jest jedną z niewielu książek, których nie dałam rady skończyć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Również nie lubię i nie czytam poradników. Problemy staram się rozwiązywać sama, lub z pomocą bliskich mi osób:)
    Z postanowieniami to myślę, że większość z nas ma problem, żeby je konsekwentnie realizować. Tacy już po prostu jesteśmy. Lecz nie ma się co załamywać drobnymi niepowodzeniami. Lepiej z powrotem, pomału, z głową uniesioną do góry i uśmiechem na twarzy, konsekwentnie przeć do przodu i realizować swoje postanowienia i plany:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdjęcie super, uśmiałam się :)

    Poradniki czytam bardzo rzadko , praktycznie po nie nie sięgam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski kotek :)Poradników nie lubię, jakoś nie do końca potrafię zrobić z nich użytek...

    OdpowiedzUsuń
  9. Haha, mały Batman :) takiego uroczego Batmana to jeszcze nie widziałam :)

    OdpowiedzUsuń