piątek, 28 czerwca 2013

3 w 1, czyli Majgull Axelsson w kolejnych odsłonach


Spotkania z moją ulubioną pisarką ciąg dalszy :)
Dziś będą trzy opinie. Starałam się za bardzo nie rozpisywać, żeby nie powstał post-epopeja, którym mogłabym Was zanudzić. Mam nadzieję, że mi się to udało :)




Autor: Majgull Axelsson
Tytuł: Dom Augusty
Wydawnictwo: W.A.B., 2010
Ilość stron: 452


"Szepty domu. Słyszy je, jak tylko zamknie oczy. Ciche, szeleszczące dźwięki, których nie sposób rozróżnić, ani zrozumieć. Można tylko domyślać się z nich słów i zdań, bo szeptane są na melodię wszystkich baśni. Szeleszczący szmer sączy się z niewidocznych zakamarków. kanciaste spółgłoski staczają się ze schodów jak kulki do gry. Krótkie, pozbawione tchu pauzy wypełniają niemożliwą do usłyszenia baśń, nasycając ją znaczeniami".

Dom Augusty to ważne miejsce, choć niepozorne, kryje w sobie mnóstwo tajemnic. Tajemnic życia i śmierci. Jest świadkiem wydarzeń tych dobrych, choć jest ich tak mało, i tych skrzętnie skrywanych przed światem, tych, o których chciałoby się zapomnieć. Ale dom pamięta i będzie pamiętać do czasu, aż jego mury skruszą się pod naporem czasu. Jest również azylem dla kobiet, które pragną ukryć się, schować gdzieś w bezpiecznym miejscu swój ból i rozczarowanie, swoją samotność i społeczną izolację, ale także hańbę wiążącą się z noszeniem w łonie dziecka, którego nie powinno być.

Kobiety, o których piszę, należą do tego samego rodu, zapoczątkowanego przez Augustę. Ich historie przeplatają się wzajemnie, i choć są one umieszczone na różnych planach czasowych, mamy wrażenie, że niewiele się tak naprawdę zmienia. Losy Augusty, Alicji i Andżeliki - reprezentantek kilku pokoleń tego samego rodu mają w swoich życiorysach wiele punktów wspólnych. Wysnuwamy więc dość ponury wniosek o tym, że choć bardzo chcemy wystrzegać się błędów popełnionych przez swoje matki, babcie, prababcie, w ostatecznym rachunku wynika, że robimy dokładnie to samo. A im dalej w las, tym więcej napotyka się drzew i cierni, które ranią coraz mocniej i głębiej. Zadane rany mogą się okazać zbyt głębokie, a niemożliwy do opanowania ból poprowadzić może w końcu do tragedii.   

W powieści tej zetkniemy się z przemieszaniem dwóch światów - tym, które znamy z baśni i ludowych opowieści z codzienną, szarą rzeczywistością. Jednak nie istnieją one na tych samych prawach. Nie ma mowy o koegzystencji. Baśniowy świat umiera i robi to w bardzo przejmujący sposób. Przegrywa z cywilizacyjnym rozwojem, z coraz powszechniejszą industrializacją, z każdą nowo powstałą fabryką, ponieważ "kiedy ludzie idą do fabryki, muszą zostawić u jej wejścia swoje marzenia". Pragną dóbr materialnych, zubażając przy tym swoje potrzeby duchowe. Jednak bez marzeń i bez baśni nic nie wydaje się piękne, szare barwy zaczynają nadawać ton życiu i wszelkim emocjom.      

To bodaj najsmutniejsza i najbardziej przejmująca powieść Axelsson. W swojej wymowie jest dość pesymistyczna, lecz jest to jedna z tych książek, które pozostawiają w czytelniku trwały ślad. Naprawdę warto tego doświadczyć na własnej skórze!

Moja ocena: 5,5/6




Autor: Majgull Axelsson
Tytuł: Kwietniowa czarownica
Wydawnictwo: W.A.B., 2011
Ilość stron: 496


"Ja jestem tą upragnioną.
Ja jestem tą, która nie przyszła.
Ja jestem zapomnianą siostrą".


Christina, Margareta, Birgitta są siostrami, choć nie łączą je ze sobą żadne więzy krwi. W pewnym momencie swojego życia wszystkie trafiają w to samu miejsce - do domu Cioci Ellen. To ona zajmie się wychowaniem dziewcząt, otoczy opieką, będzie dla nich matką, ponieważ te biologiczne zawiodły. Każda z sióstr jest inna, posiadają różne temperamenty, różne życiowe doświadczenia, nierzadko traumatyczne. Trafiając pod opiekuńcze skrzydła Ellen, wszystkie próbują się na swój sposób dostosować do nowej rzeczywistości. I choć Christina i Margareta radzą sobie z tym całkiem dobrze, Birgitta nie zamierza dostosowywać się do roli wychowanki obcej osoby. Zbuntowana, wręcz agresywna, wybiera drogę prowadzącą wprost w objęcia alkoholizmu, narkomanii i poniżenia, które każe jej przespać się z każdym facetem, którego spotka na swojej drodze. Czarna owca, która winą za złamane życie obwinia wszystkich, tylko nie siebie.

Jest jeszcze jedna postać, najważniejsza. Desiree - ta, która ma do Ellen największe prawa, bo jest jej prawdziwą córką. Odrzuconą, bo tak nakazywało chore prawo w Szwecji lat 50. nakazujące kalekie dzieci oddawać do ośrodków pomocy. Postrzegane były jako bez mała przedmioty nienadające się do użytku, niepełnowartościowi ludzie, których należy wyizolować z reszty społeczeństwa. Desiree urodziła się z porażeniem mózgowym, co było jednoznaczne z faktem, że stanie się takim wyrzutkiem. Upośledzenie dotknęło całego jej ciała, lecz nie umysłu. Nadzwyczaj bystra i inteligentna, dzięki staraniom pewnych ludzi mogła porozumieć się z otoczeniem. To jednak nie wszystko. Posiadała ona bowiem pewne nadzwyczajne umiejętności. Uwięziona we własnym niedoskonałym ciele, mogła mimo wszystko podróżować. Była kimś, kto potrafił pokonać wszelkie ograniczenia. Była kwietniową czarownicą. Tą, która może przemieszczać się w czasie i przestrzeni, może się ukryć w kropli wody i w owadach z taką samą łatwością, z jaką bierze w posiadanie ludzi. Korzystając ze swoich umiejętności wcielania się w ludzi i zwierzęta, podsyła każdej ze swoich sióstr list przywołujący dawne, bolesne wspomnienia.

Axelsson w "Kwietniowej czarownicy" dotyka wielu bolesnych tematów, analizuje, obnaża ludzkie słabości. Kreśli niezwykle głębokie i bardzo emocjonalne portrety psychologiczne swoich bohaterek. To naprawdę kawał wspaniałej i niezwykłej prozy.   

Moja ocena: 5,5/6





Autor: Majgull Axelsson
Tytuł: Pępowina
Wydawnictwo: W.A.B., 2013
Ilość stron: 554


Właśnie od "Pępowiny" rozpoczęła się moja podróż przez powieści Axelsson, dlatego tę właśnie książkę cenię sobie najbardziej. To ona otworzyła mi drzwi do naprawdę niesamowitej, wspaniałej "axelssonowej" przygody. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że to nie jest najlepsze dzieło tej autorki, że są lepsze, ale nie zmienia to faktu, że "Pępowina" była swego rodzaju wabikiem, i gdyby nie była dobra, prawdopodobnie darowałabym sobie inne tytuły.    

Pewne małe szwedzkie miasteczko nawiedza jesienny sztorm. Mało tego jego mieszkańcom zagraża powódź. Kilka osób szuka schronienia w restauracji Minny. Wydaje się, że ta grupka składa się z zupełnie przypadkowo dobranych ludzi. Na pierwszy rzut oka są sobie zupełnie obcy, ale jest coś, co sprawia, że widzimy między nimi niezwykłe podobieństwo. To relacje jakie łączą poszczególne osoby z najbliższymi - matkami, ojcami, córkami, synami... Porozumienie na tym poziomie jest jakieś kalekie, daleko mu do ideału. Skrzywdzeni w jakiś sposób przez swoich rodziców, nie potrafią uchronić się przed błędami w wychowywaniu swojego potomstwa. W relacji rodzic-dziecko trudno dopatrywać się normalności, coś bez przerwy szwankuje. Tacy ludzie nie potrafią dać z siebie tego, czego się od nich oczekuje. Krzywdzą nie tylko innych, ale i samych siebie. 

"Pępowina" to powieść traktująca o macierzyństwie, lecz w raczej negatywnym tego słowa znaczeniu. Dramaty toksycznego rodzicielstwa prowadzą do poważnych konsekwencji. Choć są tacy, którzy podejmują próby stworzenia więzi z dzieckiem, opartej na zdrowych relacjach, obierają jednak błędną drogę w dążeniu do tego celu. Nie mając mocnych podstaw wyniesionych ze szczęśliwego dzieciństwa, budują coś chwiejnego, coś co burzy się niczym domek z kart przy najmniejszym podmuchu.           
"Moja córka nigdy nie chciała tego wszystkiego, co jej dałam. Chciała czegoś innego. Ale nie można dać komuś czegoś, czego samemu nigdy się nie miało".

Moja ocena: 5,5/6

Wszystkie opinie biorą udział w wyzwaniach: Czytamy serie wydawnicze, Z literą w tle       

10 komentarzy:

  1. Seria zapowiada się ciekawie, no i okładki są niezwykle intrygujące, a same powieści wydają się być trudne ale zapadające w pamięć. zapraszam http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście autorka porusza trudne, bolesne tematy, ale robi to w taki sposób, że nie można oderwać się od lektury. Polecam!

      Usuń
  2. Z tego zestawu mam pierwszą książkę i tylko skończę "Kino Venus" - zabieram się za nią!

    OdpowiedzUsuń
  3. To jedna z moich ukochanych pisarek, w ogóle uwielbiam lit. skandynawska. Pępowina jeszcze przede mną. Już się ciesze na lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli kochasz Axelsson, to "Pępowina" Cię nie zawiedzie :) Znajdziesz w niej wszystko, co tworzy moim zdaniem zupełnie niepowtarzalny styl autorki. Ja się z miejsca zakochałam w prozie Axelsson, czytając właśnie "Pępowinę".

      Usuń
  4. Tak chwalisz, że muszę sięgnąć po Axelsson :) Poradź mi, od czego najlepiej zacząć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... to trochę trudne pytanie, ale myślę, że spokojnie mogę polecić na początek "Kwietniową czarownicę" lub "Dom Augusty".

      Usuń
  5. Powieści tej autorki intrygują mnie bardzo - naczytałam się tylu pozytywnych recenzji o każdej z nich, że nie mogłabym nie sięgnąć po twórczość Axelsson.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam z całego serca! To jest naprawdę kawał świetnej literatury.

      Usuń