czwartek, 27 czerwca 2013

Majgull Axelsson i pewna zapowiedź

Majgull Axelsson - czy jest ktoś, kto o niej jeszcze nie słyszał? Kto nie czytał choćby jednej z jej powieści? Do niedawna należałam do tej drugiej grupy, lecz to się zmieniło i wkrótce dołączę do tych, co przeczytali wszystkie książki jej autorstwa :)

Majgull Axelsson zawładnęła moim sercem, moimi zmysłami, moimi myślami, moją wyobraźnią. Całkowicie wkomponowała się w mój gust czytelniczy. Chłonęłam wykreowane przez nią światy całą sobą, bohaterzy stawali mi się tak bliscy, jak to było tylko możliwe, ale przede wszystkim pokochałam styl pisania autorki. Axelsson przede wszystkim nie boi się wplatać w fabułę elementów fantastycznych, które nadają nie tylko jakości utworom, ale właściwie odgrywają kluczową rolę, bez nich zagubiłby się sens przekazu. Ciekawe jest to, że odbiera się je jako naturalny stan rzeczy, nie myśli się o tym, że "to przecież niemożliwe". 

Te ogólne przemyślenia postaram się poszerzyć podczas pisania opinii o każdej z książek Axelsson. Na pierwszy ogień idzie "Ta, którą nigdy nie byłam".




Autor: Majgull Axelsson
Tytuł: Ta, którą nigdy nie byłam
Wydawnictwo: W.A.B., 2012
Ilość stron: 448


Mary, Marie a może MaryMarie? Trzy bohaterki? Dwie? A może tak naprawdę jedna? A może jeszcze inaczej - kilka osób w jednym ciele, ale żyjących w odmiennych rzeczywistościach. Brzmi skomplikowanie, lecz w tym chaosie można odnaleźć sens, ponieważ rzecz dotyczy rozdwojenia jaźni. 

Mary Sundin, znana jako MaryMarie, to kobieta, której życie nigdy nie rozpieszczało. Jako dziecko uciekała w świat fantazji, tworząc swoje drugie ja - Marie. Wymyślone przez dzieci postacie zazwyczaj dość szybko popadają w zapomnienie, ale nie w przypadku Mary. Kiedy tylko zamknie oczy, pod osłoną zamkniętych powiek Marie tworzy swoje własne życie. Obie mają męża, Sverkera, który "nigdy nie chciał dawać. Chciał tylko mieć. Wszystko i wszystkich". Wielokrotnie zdradzał i oszukiwał swoją żonę. Ta z kolei nigdy mu niczego nie wypomniała, przemilczała wszystkie jego występki, ale... czy wybaczyła? Pewnego dnia Sverker doigrał się. W pewnym wschodnioeuropejskim mieście zostaje znaleziony na ulicy po tym, jak w niewyjaśnionych okolicznościach został wyrzucony przez okno po nocy spędzonej z nieletnią prostytutką. Doznany uraz kręgosłupa już na zawsze ma przywiązać go do wózka inwalidzkiego. Czuwając przy sparaliżowanym mężu w szpitalu, MaryMarie próbuje podjąć decyzję, która ma wpłynąć na dalsze losy ich obojga. Jedna z jej osobowości - Mary - pomimo upokorzenia, jakiego doznała ze strony męża, chce zabrać go do domu, otoczyć opieką, choć dobrze wie, że nigdy nie będzie w stanie mu wybaczyć. Marie bierze pod uwagę możliwość pociągnięcia za kabelek respiratora, jedynego w tym momencie łącznika Sverkera z życiem.

Od tej chwili jednocześnie poprowadzone są dwie alternatywne historie. Każda z nich jest możliwością tego, co mogłoby się wydarzyć po podjęciu decyzji przez MaryMarie. Obie są prawdopodobne i czytelnik nie ma pewności, która z nich jest prawdziwa. Czy ta, w której Mary trwa u boku chorego męża, choć ich małżeństwo jest już właściwie iluzją? A może ta, w której Marie trafia do więzienia za umyślne spowodowanie śmierci?                         

"Ta, którą nigdy nie byłam" to psychologiczne studium kobiety cierpiącej na rozszczepienie jaźni. Axelsson stworzyła postać sfrustrowaną, ale przede wszystkim grzęznącą we własnych fobiach i lękach.
"Zawsze się bałam. Bałam się być zbyt brzydka i bałam się być zbyt piękna. Bałam się za bardzo zbliżyć do drugiego człowieka i równie mocno obawiałam się odrzucenia. Bałam się drwin. Bałam się oskarżeń, że się mylę, i równie mocno obawiałam się uznania mnie za arogancką, kiedy miałam rację. Takie życie bardzo wyczerpuje".  
Trauma, której doznaje po wypadku Sverkera, odbiera jej mowę. Dosłownie. Coś pozbawia jej zdolności mówienia, choć nie traci kontaktu z rzeczywistością, natomiast słowa, które chce wyartykułować, składają się ostatecznie tylko w jedno jedyne słowo, które wydobywa się z jej ust - albatros. Powinna wybaczyć mężowi wszystko, wie, że może to być wyjściem z trudnej sytuacji, ale czy jest na tyle silna, by to zrobić? Zastanawia się również nad tym, czym tak naprawdę jest przebaczenie? 
"Może wybaczenie jest obietnicą. Ale co się obiecuje? Nie pamiętać tego, co się pamięta? Nie płakać nad tym, nad czym się płacze? Nie pogardzać tym, co naprawdę rodzi pogardę?"
Czy można więc zrobić coś, czego się nie rozumie?

"Ta, którą nigdy nie byłam" to książka niezwykła, intrygująca, mądra, oryginalna, jest wartością samą w sobie. Jest to powieść o poszukiwaniu drogi do własnego wnętrza, by odnaleźć nie tylko spokój, ale i... siebie samego.
Polecam!!!    

Moja ocena: 5,5/6

Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Z literą w tle, W prezencie, Czytamy serie wydawnicze 



Zapowiedź
Na koniec chciałam Wam troszkę przybliżyć pewną książkę, która moim zdaniem zapowiada się naprawdę interesująco. Niebawem (3 lipca) nakładem Wydawnictwa Otwartego ukaże się książka pt. "Dziewczyny atomowe" autorstwa amerykańskiej dziennikarki Denise Kiernan.

W latach 1942-1945 w ściśle strzeżonym ośrodku Oak Ridge w stanie Tennessee wiele tysięcy młodych Amerykanek zajmowało się wzbogacaniem uranu niezbędnego do produkcji broni jądrowej. Zaangażowane w tzw. Projekt Manhattan, świadomie pozbawione wiedzy na temat celu wykonywanej przez siebie pracy,€“ opuściły rodzinne domy, by na własny sposób wziąć udział w wojnie. Jedną z nich, była Celia Szapka, Amerykanka polskiego pochodzenia. Jak inne głęboko wierząca w sens swojej pracy na drodze rychłego i zwycięskiego zakończenia najbardziej wyniszczającej z wojen…      

"Non-fiction w najlepszym wydaniu – znakomicie opowiedziana, płynnie napisana historia o grupie kobiet, które wykonały ściśle tajne, niezwykle istotne zadanie podczas drugiej wojny światowej. Denise Kiernan odtwarza zapomniany rozdział amerykańskiej historii w dziele równie dopracowanym i wyjątkowym, co wciągającym".
Karen Abbott, autorka Sin in the Second City

9 komentarzy:

  1. O tej autorce dowiedziałam się dopiero, jak przeczytałam u Ciebie recenzję "Pępowiny"
    Tak mnie nią zaintrygowałaś, ze zakupiłam sobie swój własny egzemplarz. Teraz tylko muszę go przeczytać, jak wiele innych książek. Ehh....:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że słyszałam o pani Axelsson, ale nie było mi jeszcze dane zapoznać się z twórczością tej pisarki. Planuję to nadrobić, koniecznie! A "Dziewczyny atomowe" wydają się interesującą lekturą...

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja słyszę o nie po raz pierwszy, ale może lepiej się nie przyznawać :c

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem jedną z osób, które z prozą Axelsson nie miały jeszcze nic wspólnego, ale wiele osób się zachwyca. Teraz jeszcze Ty kusisz! :) "Dziewczyny atomowe" mam na oku, książka zapowiada się bardzo interesująco.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam nigdy o Axelsson, ale rozejrzę się w bibliotece za jej książkami :)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Ta, którą nigdy nie byłam" brzmi bardzo interesująco, a zapowiedź "Dziewczyn atomowych" już widziałam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To kolejna pozytywna recenzja tej książki. Autorkę muszę koniecznie poznać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Non-fiction to coś dla mnie - zdecydowanie.

    OdpowiedzUsuń