wtorek, 26 lutego 2013

"Muzyka fal" Sara MacDonald






Autor: Sara MacDonald
Tytuł: Muzyka fal
Wydawnictwo: MUZA SA, 2005
Ilość stron: 504


Czy kłamstwo wypowiedziane w dobrej wierze można usprawiedliwić? Kłamstwo jest niczym innym jak tylko oszukiwaniem innych, a nawet samego siebie. Może ono więc być czymś dobrym? Czy świadomość, że własna egzystencja, jak i całej rodziny zbudowana jest na fałszywych fundamentach może pozwolić spokojnie spać, a potem rano budzić się z uśmiechem na twarzy i z radością patrzeć w przyszłość? A co jeśli prawda, na dodatek bardzo bolesna, wyjdzie na jaw? W przypadku losów Marthy i Freda odpowiedzi na te wszystkie pytania i wątpliwości nie mogą być jednoznaczne.

Małżeństwo Marthy i Freda jest niezwykle szczęśliwe i udane. Nie ma wątpliwości, że tych dwoje ludzi, którzy są ze sobą już kilkadziesiąt lat, bardzo się kochają. Niestety, w ich życie wkrada się coś, co burzy porządek każdego dnia. To choroba Marthy, która pustoszy umysł i pamięć kobiety. Alzheimer. Fred czuje się tak, jakby tracił miłość swojego życia - nie cieleśnie, lecz duchowo, i nie może się z tym faktem pogodzić.
"Jej piękna twarz jest pusta, nie pozostało w niej nic z ich wspólnego życia. I to właśnie jest najgorsze ze wszystkiego, co zesłał mi los".  
Lecz uczucie Freda do Marthy się nie zmienia. Całe ich wspólne życie, z zewnątrz spokojne i szczęśliwe, podszyte jest jednak wielkim cierpieniem i bólem. Marthę co noc dręczą koszmary związane z tym, co przeżyła w czasie drugiej wojny światowej. Fred jest świadom okrucieństwa, którego doznała jego żona, dlatego stara się ją wspierać, pocieszać, być filarem dla jej poczucia bezpieczeństwa. Nieprzypadkowo po wojnie wybudowali sobie dom w Kornwalii - miejscu, które kojarzy się przede wszystkim ze spokojem. Sielski krajobraz sprzyja próbom odzyskania równowagi duchowej.
Kornwalia
 
Język powieści nie jest wyszukany, poetycki. Jest prosty, ale nie nudny. W jednym przypadku jednak jest niezwykle plastyczny. Fragmenty dotyczące opisu kornwalijskiego krajobrazu sprawiły, że w mojej wyobraźni zespoliły się one w piękny, namalowany przez uzdolnionego artystę obraz. To jeden z mocniejszych punktów tej powieści. 

Pewnego dnia Lucy - wnuczka Marthy i Freda,  która z pełnym oddaniem zajmuje się swoimi dziadkami, przypadkiem odkrywa rodzinną tajemnicę. Niepozorny dokument skrzętnie schowany w starym kufrze na strychu domu, wywraca do góry nogami jej świat. I nie tylko jej. Powodowana ciekawością poznaje coraz to nowe, wstrząsające fakty z życia swojej rodziny.  

W powieści tej obok drugiej wojny światowej pojawia się wątek współczesnej wojny. Chłopak Lucy, Tristan, zostaje wysłany do Kosowa. To czego tam doświadcza, okrucieństwo, które towarzyszy mu każdego dnia i świadomość, że w każdej chwili może zginąć, na zawsze już zmienia jego życie. Zestawienie wątków obu wojen nie jest przypadkowe. Świat nieustannie pędzi na przód, nasza cywilizacja się rozwija, ale jest coś, co od początków istnienia człowieka aż po dzień dzisiejszy pozostaje niezmienne - nienawiść. Do innego człowieka, do sąsiada, do ludzi, którzy w jakiś sposób różnią się od pozostałych. Nietolerancja wobec innych narodów, ras czy też wyznawców odmiennych religii nie jest nam obca. Czy jest szansa na to, że kiedyś się to zmieni?    

Przywołana w powieści postać bezwzględnego nazisty jest dowodem na to, że zło tkwiące w człowieku, nie zależy tylko od jego charakteru. Wiele czynników składa się na rozwój i kształtowanie młodego umysłu. Nie można jednoznacznie stwierdzić, że podczas wojny był antysemitą. Jego poglądy tkwiły gdzieś pomiędzy tolerancją a nienawiścią. Wahały się raz w jedną, raz w drugą stronę. Jako małe dziecko przyjaźnił się z Żydówką i do końca życia o niej nie zapomniał. Tolerancji uczył go ojciec. Odwrotną postawę reprezentowała natomiast jego matka, antysemitka, niezwykle dumna z postawy syna, który z nieskrywanym uwielbieniem nosił na sobie mundur reprezentanta Hitlerjugend. Nazistowska propaganda również odpowiednio wpłynęła na tego młodego człowieka. Pastwiąc się nad żydowskim staruszkiem, odczuwał swego rodzaju satysfakcję, lecz za chwilę kryjąc się za drzewem, wymiotował z obrzydzenia do samego siebie. Człowiek ten, będący już u schyłku życia, robi rachunek sumienia. Do jakich wniosków dojdzie?

Choć fabułą "Muzyki fal" rządzi, niestety, w znacznym stopniu przewidywalność, nie zmienia to jednak faktu, że powieść ta jest poruszającą do głębi opowieścią o cierpieniu, strachu, bólu, wstrząsających doświadczeniach wojennych, rozpaczy po stracie najbliższych, ale także o niosącej nadzieję miłości, szczęściu i postanowieniu, by liczył się każdy dzień, który został nam ofiarowany przez los.
"Martha potrafiła nadać zwyczajności magiczny urok. Dla niej liczył się każdy dzień. Był darem." 

Moja ocena: 5,5/6

Kornwalia

24 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, Twoje recenzje są coraz lepsze, dojrzalsze, wysmakowane. Operujesz słowami, jak doświadczony dyrygent. Podoba mi się fabuła książki, ładunek emocjonalny, jaki ze sobą niesie i...prosty język, bo bywa obrazowy i dosadny.

      Usuń
    2. O rany, nie wiem, co napisać... Takie słowa napisane właśnie przez Ciebie, to coś więcej niż komplement. Dziękuję :*

      Usuń
  2. Intryguje mnie tytuł powieści, dlaczego "Muzyka fal"?

    Może dlatego, że tytuły ostatnich moich przeczytanych książek w sposób mniej lub bardziej jednoznaczny określały ich treść.

    Czy ma to coś wspólnego z przytoczonymi opisami krajobrazu i zamieszczonych zdjęć? (swoją drogą pięknych, patrząc na nie, prawie słyszę muzykę fal:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterowie powieści co rusz chodzą na spacer nad morze :)
      Jest to odpowiednie miejsce do kontemplacji, rozmyślań nad życiem swoich i bliskich. Myślę, że właśnie bliskość plaży i morza może mieć znaczenie, jeśli chodzi o tytuł.

      Nie mogłam nie zamieścić tych zdjęć. Kornwalia jest piękna! :)

      Usuń
    2. Nie tylko tytuł jest interesujący, z tego co piszesz wynika, że treść też jest warta uwagi. Chciałabym ją przeczytać właśnie na takiej plaży w Kornwalii.
      ...Rozmarzyłam się...:);
      Niemniej w swoich własnych "pieleszach" też chętnie się z nią zapoznam:)

      Usuń
    3. Może razem pojedziemy poczytać na kornwalijskich plażach? :)
      Ech, cieszyłabym się jak dziecko, gdyby to mogło się spełnić.

      Wiem, że masz już sporo książek do czytania, ale przywiozę Ci "Muzykę fal" mimo wszystko. Czy chcesz teraz czy nie, będziesz musiała ją wziąć :)

      Usuń
    4. Skoro tak stawiasz sprawę:) Nie będę się opierała ani przez moment i nawet Allende poczeka:)
      A tak przy okazji to jeszcze poproszę dodatkowe pozycje:"Wybieram życie" i "Drood", tak na razie:))
      Tylko nie wiem, co z tymi Twoimi książkami, które u mnie są? Czy będą mogły jeszcze poczekać na powrót do domu?

      Usuń
    5. Nie ma sprawy, mogą u Ciebie pomieszkać tyle ile potrzebujesz :) Nawet lepiej, bo ja już mam problem z tymi, które mam u siebie, bo się nie mieszczą na moich półkach :) Tomek obiecał zrobić nowe, ale na razie kolejki Damiana doczekały się swojego miejsca na świeżutkich półeczkach :)

      Zapisałam sobie książki, które mam Ci przywieźć. Jak coś jeszcze wybierzesz, daj znać :)

      Usuń
  3. Od dawna chcę ją przeczytać. Brzmi ciekawie, niekoniecznie banalnie. Ale nie będę czytała jej z biblioteki, chcę mieć własny egzemplarz. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie mam swój egzemplarz i z pewnością się go nie pozbędę, bo sądzę, że za jakiś czas wrócę do tej powieści :)

      Usuń
    2. Ja planuję znaleźć go po promocji. Ale zawsze są książki "ważniejsze", albo zapominam o tym...
      ____
      Próbowałam już coś z tym zrobić. Majstrowałam przy szablonie, przy adresie (próbowałam zmienić na poprzedni i nic), w kodach... Nic. Sama nie wiem, dlaczego nie wyświetlają się nowe posty. I nikt nie potrafi mi na to odpowiedzieć.

      Usuń
  4. Czytałam tę książkę już jakiś czas temu, sięgnęłam po nią, bo lubię opowieści o rodzinnych tajemnicach i dodatkowo zaciekawił mnie ten wojenny wątek. Zgadzam się, historia jest poruszająca, a przewidywalność nawet mi nie przeszkadzała. I tak jak piszesz, opisy Kornwalii były bardzo obrazowe. Nie przepadam za przydługawymi i niepotrzebnymi opisami, ale w przypadku tej książki miały swój urok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj miały, aż zapragnęłam zobaczyć Kornwalię na żywo, choć do tej pory o niej w ogóle nie myślałam. Świadczy to tylko o kunszcie językowym, jakim się autorka wykazała :)

      Usuń
  5. To na pewno piękna książka. Przypomina mi "Pamiętnik" Nicholasa Sparksa. Wpiszę ją sobie na listę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tak piszesz, to teraz ja koniecznie muszę przeczytać "Pamiętnik", bo jeszcze nie miałam ku temu okazji :)

      Usuń
  6. Po recenzji na blogu Imani wypożyczyłam sobie "Muzykę fal" z biblioteki, bo lubię takie powieści. Jak tylko skończę czytaną teraz książkę to następna w kolejności będzie powieść pani Macdonald. Świetnie ją opisałaś, od razu miałam ochotę rzucić się do czytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Jestem bardzo ciekawa Twojego odbioru tej powieści. Miłej lektury! :)

      Usuń
  7. Tę książkę chcę przeczytać już od dłuższego czasu. Zawsze chętnie sięgam o powieści o takiej tematyce. Czuję, że to jedna z tych, które są w stanie poruszyć mnie do głębi. Popytam w bibliotece, ale nie mam dużych nadziei, bo od trzech miesięcy nikt jej na oczy nie widział.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa pozycja, piękny tytuł. Tak jak piszesz, że książka jest raczej przewidywalna, język prosty, ale ważne, że przesłanie wyraźnie zarysowane i wzbudza tak wiele emocji z tego co wyczytałam. Na pewno przeczytam :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. książka mnie nie przekonuje, ale piękna recenzja ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. mam ją od dawna na półce, ale jakoś nie mogę się zebrać i przeczytać, a widzę, że warto :)

    OdpowiedzUsuń