Autor: Tim Osborne
Tytuł: Srebrny dzwoneczek
Wydawnictwo: Pi, 2012
Ilość stron: 221
"Srebrny dzwoneczek" to dwunasty tom wydanej nakładem Wydawnictwa Pi serii "Super kryminał".
Tim Osborne, czyli główny bohater powieści, jest prywatnym detektywem, który raczej nie może narzekać na nadmiar zleceń. Pewnego dnia zjawia się u niego dawny znajomy, Monday Howard. Ten mężczyzna ma dość specyficzny pomysł na życie, a przede wszystkim na zarabianie pieniędzy. Polega on na... wynajmowaniu swojej wolności i odsiadywaniu wyroków za innych. W grę wchodzą tu raczej drobne przewinienia - oszustwa, kradzieże itp., więc wiąże się to raczej z niezbyt długimi pobytami w więzieniu, ale oczywiście - nic za darmo. Tego typu "współpracę" z Howardem nawiązał członek Rady Miejskiej, Anthony Partham, chcący za wszelką cenę chronić swojego syna - kleptomana. Nie wszystko jednak przebiega pomyślnie, gdyż Partham nie wywiązuje się z umowy. Wtedy to Howard zwraca się do Osborne'a, by ten pomógł mu w odzyskaniu pieniędzy. Niespodziewanie prywatny detektyw wplątuję się w coraz to grubszą aferę z drogocennym starodrukiem w tle.
Język, którym posłużył się autor "Srebrnego dzwoneczka", jest łatwy i raczej przyjemny w odbiorze (pomijając dość liczne literówki), natomiast Tim Osborne jawi nam się jako błyskotliwy i dowcipny detektyw, nieustannie wpadający z jednych kłopotów w drugie. Pełni on również rolę narratora, co jak wiadomo, znacznie skraca dystans między czytelnikiem a bohaterem. Paradoksalnie tu tego dystansu właśnie mi zabrakło. Nasz detektyw posiada specyficzne poczucie humoru, więc w momencie gdy na swój sposób opisuje dość dramatyczne wydarzenia, nie jestem pewna, czy mam do czynienia z kryminałem czy raczej z komedią... Do tego dodajmy zdrobnienia typu "wieczorkiem", "Jezu słodki" itp. i już czytelnik może się trochę pogubić. Nie do końca jestem również przekonana do pomysłu, by główny bohater został obdarzony imieniem i nazwiskiem autora (co innego, gdy jest to autobiografia, a "Srebrny dzwoneczek" z pewnością autobiografią nie jest), a do tego pełnił jeszcze rolę narratora. Nie mogę pojąć, jaki jest w tym cel. Narzuca mi się w takich sytuacjach myśl, że autor tworzy swoje alter ego, próbując obdarzyć go pewnymi cechami. Ale czy aby na pewno o to chodzi?
Niestety, ale muszę jeszcze podkreślić niezbyt miły fakt, że opis z tyłu książki, może być mylący dla czytelnika. Sugeruje on sytuację odwrotną do tego, co zawiera treści książki. Otóż jak wynika z informacji, to Monday Howard nie wywiązał się z umowy. My jednak już wiemy, że było wręcz przeciwnie.
Pozytywną stroną tej książki jest dynamiczna akcja, autor nie poświęca zbyt dużo miejsca na nużące i przydługie opisy, do jakich przyzwyczaiły nas chociażby skandynawskie kryminały. Schematycznie nakreślone charaktery postaci występujących w powieści w tym przypadku są bardziej na plus niż na minus.
"Srebrny dzwoneczek" ma wiele słabych stron, pokuszę się też o stwierdzenie, że jest raczej przeciętną powieścią detektywistyczną. Jednak jestem przekonana, że znajdą się wśród Was zwolennicy specyficznego humoru Tima Osborne'a.
Moja ocena: 3,5/6
Tim Osborne, czyli główny bohater powieści, jest prywatnym detektywem, który raczej nie może narzekać na nadmiar zleceń. Pewnego dnia zjawia się u niego dawny znajomy, Monday Howard. Ten mężczyzna ma dość specyficzny pomysł na życie, a przede wszystkim na zarabianie pieniędzy. Polega on na... wynajmowaniu swojej wolności i odsiadywaniu wyroków za innych. W grę wchodzą tu raczej drobne przewinienia - oszustwa, kradzieże itp., więc wiąże się to raczej z niezbyt długimi pobytami w więzieniu, ale oczywiście - nic za darmo. Tego typu "współpracę" z Howardem nawiązał członek Rady Miejskiej, Anthony Partham, chcący za wszelką cenę chronić swojego syna - kleptomana. Nie wszystko jednak przebiega pomyślnie, gdyż Partham nie wywiązuje się z umowy. Wtedy to Howard zwraca się do Osborne'a, by ten pomógł mu w odzyskaniu pieniędzy. Niespodziewanie prywatny detektyw wplątuję się w coraz to grubszą aferę z drogocennym starodrukiem w tle.
Język, którym posłużył się autor "Srebrnego dzwoneczka", jest łatwy i raczej przyjemny w odbiorze (pomijając dość liczne literówki), natomiast Tim Osborne jawi nam się jako błyskotliwy i dowcipny detektyw, nieustannie wpadający z jednych kłopotów w drugie. Pełni on również rolę narratora, co jak wiadomo, znacznie skraca dystans między czytelnikiem a bohaterem. Paradoksalnie tu tego dystansu właśnie mi zabrakło. Nasz detektyw posiada specyficzne poczucie humoru, więc w momencie gdy na swój sposób opisuje dość dramatyczne wydarzenia, nie jestem pewna, czy mam do czynienia z kryminałem czy raczej z komedią... Do tego dodajmy zdrobnienia typu "wieczorkiem", "Jezu słodki" itp. i już czytelnik może się trochę pogubić. Nie do końca jestem również przekonana do pomysłu, by główny bohater został obdarzony imieniem i nazwiskiem autora (co innego, gdy jest to autobiografia, a "Srebrny dzwoneczek" z pewnością autobiografią nie jest), a do tego pełnił jeszcze rolę narratora. Nie mogę pojąć, jaki jest w tym cel. Narzuca mi się w takich sytuacjach myśl, że autor tworzy swoje alter ego, próbując obdarzyć go pewnymi cechami. Ale czy aby na pewno o to chodzi?
Niestety, ale muszę jeszcze podkreślić niezbyt miły fakt, że opis z tyłu książki, może być mylący dla czytelnika. Sugeruje on sytuację odwrotną do tego, co zawiera treści książki. Otóż jak wynika z informacji, to Monday Howard nie wywiązał się z umowy. My jednak już wiemy, że było wręcz przeciwnie.
Pozytywną stroną tej książki jest dynamiczna akcja, autor nie poświęca zbyt dużo miejsca na nużące i przydługie opisy, do jakich przyzwyczaiły nas chociażby skandynawskie kryminały. Schematycznie nakreślone charaktery postaci występujących w powieści w tym przypadku są bardziej na plus niż na minus.
"Srebrny dzwoneczek" ma wiele słabych stron, pokuszę się też o stwierdzenie, że jest raczej przeciętną powieścią detektywistyczną. Jednak jestem przekonana, że znajdą się wśród Was zwolennicy specyficznego humoru Tima Osborne'a.
Moja ocena: 3,5/6
Za możliwość zapoznania się z książką bardzo dziękuję portalowi nakanapie.pl
Książka zapowiada się bardzo ciekawie, ale po przeczytaniu Twojej recenzji i oceny jednak nie przeczytam jej w pierwszej kolejności ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Słuszna decyzja :)
UsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji i jeszcze dwu innych dotyczących innych pozycji tej serii odniosłam wrażenie, że seria ta nie ma zbyt dobrych kryminałów i na dodatek nie jest starannie wydana , a ja kupiłam dwa inne tomy , ale jeszcze ich nie czytałam.
OdpowiedzUsuńCiekawe jakie się okażą.
A ja mimo wszystko bym nie skreślała tej serii, bo może gdzieś tam jest jakaś perełka :)
UsuńI może akurat Tobie się trafi :)
UsuńSpecyficzny humor może być ciekawy
OdpowiedzUsuńZgadza się :) W pewnym momencie nawet polubiłam poczucie humoru głównego bohatera, ale za nic nie pasował mi do gatunku książki.
UsuńMimo wszystko książka zapowiada się ciekawie. Nie przepadam za takimi, mój gust literacki jest nieco inny, ale sięgnę, gdy będę miała okazję. ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto od czasu do czasu przeczytać coś spoza naszego osobistego kanonu :)
UsuńNie czytałam jeszcze nic z tej serii, ale mam wielką ochotę na kilka książek z tej serii, tej też dałabym szansę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc bardzo chętnie przeczytałabym opinię innej osoby na temat tej książki :)
UsuńNie przepadam za powieściami detektywistycznymi i cały czas poszukuję książki, która odmieni moje nastawienie. Podoba mi się Twoja rzetelna recenzja, ale raczej nie sięgnę po książkę. :)
OdpowiedzUsuńMoże rzeczywiście poszukaj czegoś innego :)
UsuńNie słyszałam o tej serii, ale zaciekawił mnie "pomysł na życie" głównego bohatera.. :)
OdpowiedzUsuńCzego to się nie zrobi dla pieniędzy... :)
UsuńNa przeciętne kryminały szkoda mi czasu, więc jak trafiam na recenzję takich książek, to zwykle staram się już takie pozycje omijać.
OdpowiedzUsuńAle sam pomysł na życie jest ciekawy. ;)
coś nie przemawiają do mnie książki z tej serii...
OdpowiedzUsuńCzytałam z tej serii już jeden kryminał i jakoś nie przypadł mi do gustu, więc spasuję tym razem.
OdpowiedzUsuńTwoja ocena utwierdziła mnie w przekonaniu, że szkoda czasu na tą książkę! dzięki :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tą serią i chyba tym razem odpuszczę sobię tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńksiążka dla szczególnie zainteresowanych, jednak nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńKiedyś miałem ją w planach, ale po twojej recenzji odkładam ją na dalszy plan:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ta książka nie okazała się być taka idealna, bo po przeczytaniu opisu byłam szczerze zaintrygowana. Świetny pomysł na mój gust:)
OdpowiedzUsuńwritten-by-bird.blogspot.com
Jeżeli chodzi o powieści kryminalne Stieg Larsson i jego "Millenium" postawiło poprzeczkę dosyć wysoko i teraz jestem wobec tego typu literatury dużo bardziej wymagająca, więc za tę książkę podziękuję :)
OdpowiedzUsuńChyba po Twojej recenzji, nie chciałabym jej przeczytać...
OdpowiedzUsuńNa razie przedobrzyłam z kryminałami, więc raczej nie.
OdpowiedzUsuńksiążka wydaje się przeciętna, więc raczej się nie zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, sam tytuł zaś nie bardzo pasuje mi do powieści kryminalnej, ale to już mało istotne:) Nie skreślam, bo mimo wszystko ostatnio ciągnie mnie do kryminałów, ale będę miała na uwadze twoje zastrzeżenia:) Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńMoja mama całkowicie uwielbia tę serię. Ona lubi specyficzne kryminały. Ja nie wiem jeszcze, czy lubię książki z tej serii czy nie, mam dwie, ale jeszcze ich nie czytałam.
OdpowiedzUsuń