czwartek, 21 kwietnia 2016

Majgull Axelsson "Ja nie jestem Miriam"

Witam Was serdecznie! :) Ciekawa jestem, jak wielu z Was spisało mnie już na straty :) Czas leci nieubłaganie i nawet nie zauważyłam, że to już minęło prawie osiem miesięcy od czasu, kiedy zawiesiłam moje blogi, by zrobić sobie przerwę! Tęskniłam już za Wami bardzo! Wracam do blogowania, a że ostatnio przeczytałam książkę mojej ulubionej autorki, nie mogłam nie napisać chociaż paru słów :) Zatem... mam nadzieję miłej lektury :) 



Autor: Majgull Axelsson
Tytuł: Ja nie jestem Miriam
Wydawnictwo: W.A.B, 2015
Ilość stron: 480




Urodziła się w Niemczech, ale Niemką nie jest.
Mieszka w Szwecji, ale Szwedką nie jest.
W jej żyłach płynie cygańska krew, ale Romką nie jest.
Świat widzi w niej Żydówkę, ale Żydówką nie jest.
Dawno temu była Maliką, ale Maliką już nie jest.
Ma na imię Miriam, ale prawdziwą Miriam nigdy nie była...

Kim zatem jest główna bohaterka? Żadną z nich, nikim, kobietą bez korzeni, bez tożsamości? A może każdą z nich po trochu, z osobowością złożoną w całości z fragmentów, które nijak do siebie nie pasują - niczym źle dobrane puzzle z kilku różnych układanek. Miriam na pierwszy rzut oka nie różni się niczym od dostojnych, eleganckich, miłych szwedzkich kobiet. Jednak za tą chłodną, perfekcyjną fasadą kryje się wnętrze kipiące wręcz od nadmiaru emocji i wspomnień o wydarzeniach z przeszłości, których wolałaby nie pamiętać. Miriam blokuje je, kiedy tylko chcą wypłynąć na powierzchnię. Nie może dopuścić do tego, by ktokolwiek dowiedział się o niej więcej niż jest to konieczne. W efekcie nikt o niej nic nie wie, nawet jej najbliższa rodzina. Z godną podziwu determinacją ukrywa pewną tajemnicę, która mogłaby zrujnować jej cały poukładany z wielką starannością świat. Jednak fałszywe fundamenty mają to do siebie, że są słabe i kruche, z czasem pojawiają się szczeliny, przechodzące w coraz większe pęknięcia, napór jest silny, aż w końcu człowiek musi poddać się zalewającej go fali wypieranych przez lata emocji i wspomnień. Miriam właśnie kończy osiemdziesiąt pięć lat i przez jedno z takich pęknięć wypłynęły słowa, których nie potrafiła w żaden sposób powstrzymać, członkowie jej rodziny słyszą więc coś, czego nigdy się nie spodziewali: "ja nie jestem Miriam". 

Jeśli nie Miriam, to kim jest? Prawdziwej Miriam nie ma, nie żyje od wielu lat. Straciła życie gdzieś w drodze między Auschwitz a Ravensbruck. Los zadecydował, że w tym samym pociągu jechała pewna romska dziewczyna o imieniu Malika. Dotkliwie pobita przez współwięźniarki, była świadoma tego, że podarte ubranie może dla niej oznaczać nawet śmierć. To był wystarczający powód, by zdjąć z ciała zmarłej Miriam sukienkę i nałożyć na siebie - by przeżyć. Sukienka stała się również symbolem. Nie tylko dała szansę na przetrwanie, ale oblekła ciało Maliki w nową tożsamość. Szczęśliwym trafem część cyfr wytatuowanych na ręce dziewczyny pokrywały się z tymi, które należały do Miriam. Te niepasujące Malika wydrapała, zadając sobie głęboką ranę, ale to niewielkie poświęcenie w stosunku do tego, co zyskała. W obozowej hierarchii Cyganie byli usytuowani najniżej. Pogardzani, traktowani jak najpodlejszy ludzki gatunek, mieli znikome szanse na przetrwanie. Zakończenie wojny nie przyniosło właściwie żadnej zmiany. Prześladowanie Romów nie było niczym niezwykłym nawet w wydawałoby się tolerancyjnej Szwecji. W takiej sytuacji Malika nie miałaby żadnych możliwości na rozpoczęcie nowego, godnego życia, gdyby ujawniła prawdę o swoim pochodzeniu. Nawet ludzie, którzy rozpostarli nad nią swoje opiekuńcze skrzydła, nigdy nie zaakceptowaliby jej prawdziwej tożsamości. Uczyła się być kimś innym, a w tym temacie wykazywała niebywały wręcz talent, ale cena za życie z podwójną tożsamością była wysoka. Doskwierało jej poczucie winy, bo czuła, że zdradziła swój naród, wyparła się swoich prawdziwych korzeni. Miriam jednak doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że utrata rodziny byłaby dla niej o wiele dotkliwsza, niż brak przynależności do romskiego narodu, więc milczała. Milczała i cierpiała. 

Majgull Axelsson swoją najnowszą powieścią wymierza palec w stronę swoich rodaków, wywlekając na wierzch niechlubne fakty zapisane na kartach historii Szwecji. Nie tylko rozlicza ich z postępowania wobec Romów przed, w trakcie i po drugiej wojnie światowej, ale również z ich pewnego rodzaju tchórzostwa wobec osób, które przeszły przez piekło obozów koncentracyjnych. Przywoływanie wspomnień był tematem tabu, którego nie należało poruszać. Nie rozumieli tego, co hitlerowcy robili z ludźmi, i nie chcieli wiedzieć. Uciekali od tej wiedzy, zasłaniając się źle pojętym dobrem ofiar. Należało zatem zapomnieć o tym, co się przeszło, patrzeć tylko w obiecującą i bezpieczną przyszłość, bo rozdrapywanie ran nie ma większego sensu. W efekcie ludzie pozostawali z nieprzepracowanymi traumami, które często prowadziły do chorób psychicznych. 

Axelsson porusza temat doskonale znany każdemu z nas. O tym, co działo się podczas drugiej wojny światowej, o obozach koncentracyjnych i holokauście Żydów wiemy sporo, a przynajmniej powinniśmy. Ile natomiast wiemy o nie mniej przecież tragicznych losach Cyganów podczas wojny? Jaką mamy wiedzę na temat tego, co działo się z nimi bezpośrednio po wojennej zawierusze? Niewielką, prawda? 

Styl Majgull Axelsson jest mi niesamowicie bliski. Nawet największy gniot, który by wyszedł spod jej pióra (czy jest to w ogóle możliwe?), pochłonę bez zająknięcia. W tym przypadku autorka dotyka bardzo bolesnych spraw, wszystkie rozterki, problemy i emocje Miriam odczuwa się głęboko. Jedyne, czego mi zabrakło, to wyjątkowej magicznej otoczki wyraźnie odczuwalnej w innych utworach Axelsson, co sprawia, że "Ja nie jestem Miriam" nie zdobyła mojego serca w całości, ale polecam tę powieść, bo mam świadomość, że magia jest tą słabszą stroną w starciu z autentyczną brutalną rzeczywistością. I być może Wy wychwycicie to lepiej niż ja.    


Moja ocena: 4,5/6

22 komentarze:

  1. Fajnie, że już jesteś :) Nie czytałam jeszcze żadnej książki Axelsson, ale czuję, że styl autorki mógłby mi się podobać, więc kiedyś na pewno sięgnę po jej prozę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Powieści Axelsson mogę polecić wszystkie bez wyjątku i z czystym sercem :)

      Usuń
  2. Uwielbiam literaturę skandynawską, a książki Axelsson w szczególności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam tę autorkę z kilku książek, chętnie więc sięgnę i po tę. Zgadzam się z Tobą, że tragedia Cyganów jest mniej znana niż Żydów, Polaków itd. Wynika to z tego, że Cyganie raczej nie pisali wspomnień, nie walczyli o to, by mówiono o ich przeszłości.
    Fajnie, że wróciłaś do blogowania. Dużo „starych” blogerów poznikało. Mało kto wraca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Myślę, że większość z nas traktuje blogowanie bardziej jako przygodę niż sposób na życie. Mnie te parę miesięcy przerwy dało dużo do myślenia i wyszło na to, że to jest jedyne miejsce, w którym mogę się spełnić w 100% Bez pisania tutaj, bez kontaktu z naszą blogosferą czułam się jak ryba wyjęta z wody :)

      Co do Romów, widzę tę sytuację dokładnie tak samo jak Ty. W sumie trochę szkoda, bo mieliby wiele do powiedzenia.

      Usuń
  5. Nie zna jeszcze tej autorki, ale bardzo się cieszę, że wróciłaś :) Mam nadzieję, że na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem mam nadzieję, że już na stałe :) Mam za sobą dość kiepski okres, dlatego wyszło jak wyszło, ale miałam czas, żeby przemyśleć sporo spraw i okazało się, że jednak bez bloga żyć już nie umiem :)

      Usuń
  6. Fajnie, że jesteś :)
    Nie znam autorki i na chwilę obecną mnie do niej nie ciągnie, mam takich autorów, których pragnę poznać bardziej :) Ale nie mówię "nie"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      Myślę, że każdy z nas ma swoją listę autorów, do których ciągnie się bardziej niż do innych, więc rozumiem i nie namawiam :)

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że Twoje kłopoty przejściowe i już nie wrócą a jak coś to znasz mojego maila :) Ja mimo moich problemów i wielokrotnych rozterek w sprawie bloga nie rezygnuję, bo to jedyna rzecz która daje mi radość (pomijam tu córę, bo to osóbka na pierwszym miejscu bezapelacyjnie!)
      Masz rację, choć ja nie mam listy, wystarczy mi widok półek... niektóre wzywają mnie bardziej a inne... no cóż mam wrażenie, że niektórych chyba nigdy nie przeczytam...

      Usuń
  7. Dobrze, że wróciłaś. Nie opuszczaj nas więcej. :) "Dom Augusty" zachwycił mnie, więc na pewno sięgnę również po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Mam nadzieję, że już więcej razy nie będę musiała znikać :)
      Ach, "Dom Augusty", od dłuższego czasu zastanawiam się, czy nie sięgnąć znowu po tę powieść. Uwielbiam!

      Usuń
  8. Czyli bohaterka przywłaszczyła sobie czyjąś tożsamość ;o Przyznam, że niezwykle mnie zainteresowałaś;) Będę miała ten tytuł w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to :) Cieszę się, że Cię zainteresowałam, myślę, że powieść jest jak najbardziej warta uwagi :)

      Usuń
  9. Witaj Jenah :)
    Wspaniale, że jesteś :)
    Gdzie Ty byłaś, jak Cię nie było?

    Książek Axelsson nie znam, choć mam dwie na półce. To jednak nie ten czas jeszcze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo rzeczy się wydarzyło w tym czasie, ale najważniejsze, że w końcu do mnie dotarło, że blogowanie nie było dla mnie wyłącznie tylko dobrą zabawą i nie zamierzam już się stąd ruszać, choćby nie wiem co! :) I bardzo, bardzo dziękuję za miłe słowa! :*

      A jeśli chodzi o Axelsson, to faktycznie nie ma sensu na siłę brać się za lekturę. Może sobie przecież jeszcze trochę poczekać na półce :)

      Usuń
  10. Cieszę się, że wróciłaś :)

    Co do recenzji, to jeszcze nic nie czytałam tej autorki. I na razie mnie do niej nie ciągnie. Może kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      A co do książki - rozumiem i nie namawiam :)

      Usuń
  11. Ciekawa recenzja tej ciekawej książki. Temat trudny i niezwykle bolesny....pojedyncze losy nic nie obchodzą polityków a to oni właśnie decydują o polityce społecznej, o tym co mamy pamiętać a co nie......I to dziwne, dla nas, ale hitleryzm nie przez wszystkie państwa był potępiany.
    Ja dopiero mam zamiar z pisarką się zaprzyjaźnić.....mam jej jedną książkę, gdy przeczytam z pewnością będę chciała więcej.

    Cieszę się, że wróciłaś ......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* :)

      Majgull Axelsson lubuje się w trudnej i bolesnej tematyce. Może dlatego tak bardzo ją uwielbiam, aż żal mnie ogarnia, że na następną jej książkę trzeba będzie czekać rok lub więcej. Zachęcam Cię gorąco do zapoznania się z twórczością tej autorki jak najszybciej, bo jestem ciekawa Twojego zdania na jej temat :)

      Usuń