poniedziałek, 28 stycznia 2013

Parę słów na temat okładek i... pojedynek

Kiedy zabieramy się za recenzję książki, bardzo często poddajemy ocenie okładkę książki. Nie ulega wątpliwości, że jest ona ważna. Albo nam się podoba, albo wręcz przeciwnie, albo jeszcze mamy do niej obojętny stosunek. Czegoś nam w niej brakuje, coś byśmy zmienili. Czasem okazuje się, że okładka zupełnie nie oddaje charakteru treści książki.

Jestem wzrokowcem, więc gdy wchodzę do księgarni, najpierw biorę w rękę tę książkę, która swoją szatą graficzną "ściągnie" na siebie moją uwagę. Potem biorę pod uwagę inne czynniki. 

Nie jestem ekspertem, ale lubię analizować to, co znajdę na okładce, jej kolorystykę, czcionkę itp. Chciałabym poznać Wasze zdanie, dlatego przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Chodzi o swego rodzaju... pojedynek. Zaproponuje Wam dwie (lub więcej) okładek książek, a Wy wskażecie tę, która Wam się bardziej podoba :) Okładki będzie łączył jakiś motyw przewodni. Jeśli znajdzie się ktoś chętny, to zapraszam do wyrażania swojej opinii :)

motyw na dziś: motyl

Okładka nr 1 
   
Okładka nr 2
 

Okładka nr 3


Dla zainteresowanych kilka słów na temat treści tych książek:

"Przepis na łapanie motyli" Ewa Zadara
Ewelina ma wszystko, co jest jej potrzebne do szczęścia – kochającego męża, mądrego syna i oddane przyjaciółki. Jednak ma wrażenie, że zasługuje na znacznie więcej. Kiedyś miała ambicje i perspektywy – zrezygnowała z doktoratu i kariery na rzecz rodziny. Mimo pozornego szczęścia, nie czuje się spełniona. Czy wreszcie nadejdzie czas na zmiany? Czy dojrzała kobieta nadal może być atrakcyjna i zawrócić w głowie nawet sporo od siebie młodszemu mężczyźnie, osiągając przy tym nieoczekiwane dodatkowe korzyści? Żeby było jeszcze ciekawiej, akcja „Przepisu na łapanie motyli” rozgrywa się w specyficznym, zamkniętym środowisku akademickim, którego tabu w zaskakujący sposób przełamuje autorka powieści.
Nigdy nie jest za późno, by pożądać.
Nigdy nie jest za późno, by być pożądaną.
Nigdy nie jest za późno na karierę.
Nigdy nie jest za późno, by rozkoszować się życiem.

"Motyl" Lisa Genova
„Motyl” to jedna z najpiękniejszych i najbardziej poruszających książek ostatnich lat. Niezapomniana opowieść o kobiecie sukcesu, która w wyniku okropnej choroby stopniowo traci swoje myśli i wspomnienia, i tym samym odkrywa, że każdy nowy dzień przynosi jej inne spojrzenie na miłość i życie.  
Alice Howland jest dumna z życia, na które tak ciężko zapracowała. Ma pięćdziesiąt lat, jest wykładowcą psychologii na Harvardzie, światowej sławy ekspertem w dziedzinie lingwistyki oraz żoną odnoszącego sukcesy męża i matką trójki dzieci. Kiedy coraz częściej zdarza jej się tracić pamięć i orientację, decyduje się na wizytę u lekarza. Tragiczna diagnoza choroby Alzheimera o wczesnym początku całkowicie zmienia jej życie. Kiedy nieuleczalna demencja pozbawia jej tożsamości, dotychczas niezwykle niezależna Alice walczy, by nauczyć się żyć każdą chwilą. Musi przewartościować swoje relacje z mężem, uznanym naukowcem oraz oczekiwania w stosunku do dzieci, a także postrzeganie siebie samej w otaczającym ją świecie.
„Motyl”, powieść jednocześnie piękna i przerażająca, to poruszający i niezwykle żywy obraz życia z chorobą Alzheimera, który pozostaje w pamięci jeszcze na długo po zamknięciu książki.

"Deklaracja" Gemma Malley 
A gdybyście wy byli nadmiarami w świecie legalnych ludzi?Gdybyście nie mieli prawa żyć.Gdybyście byli zamknięci w zakładzie dla nadmiarów i nie znali świata za murami.Gdybyście uwierzyli, że nie macie żadnych praw i możecie tylko służyć innym.A gdyby wtedy zjawił się ktoś, kto opowiedziałby wam o prawdziwym życiu.Gdyby przekonał was, że Ziemia jest dla wszystkich ludzi, a wy nie jesteście nadmiarami, skoro ktoś was kocha i potrzebuje?Czy tak będzie wyglądać świat w przyszłości?

Wszystkie opisy pochodzą ze strony lubimyczytać.pl

31 komentarzy:

  1. Motyle sa modne, nawet w filmografii.

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawy post. jeśli chodzi o okładki to bardzo rzadko wspominam o nich w recenzjach natomiast przy zakupie często się nami sugeruje, gdyż to one przykuwają moją uwagę :)

    a...motylem nie chciałabym być :)książek też nie kojarzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Najbardziej podoba mi się ostatnia okładka, "Motyl" Genowy też jest niezły. Najmniej podoba mi się pierwsza okładka, ciekawy pomysł, ale wykonanie trochę gorsze. Nowy cykl mi się podoba, również jestem wzrokowcem i zdarza mi się kupić lub nie kupić książki pod wpływem okładki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się okładka "Deklaracji" - delikatny motyl w oprawie ostrych cierni, subtelność wymieszana z gwałtownością. Mam słabość do motyli i do pięknych okładek

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie się najbardziej podoba okładka numer dwa, potem numer trzy; numer jeden jest jakoś... niedopieszczona.
    Też zwracam uwagę na okładki. Mam swoje sympatie i antypatie (zdjęcia odtwórców ról, brrr!), lubię okładki, które cieszą moje oczy. Jasne, że treść jest najważniejsza - jednak miło mieć i interesującą okładkę.
    Masz jakieś swoje ulubione motywy okładkowe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam :) Jedynie mogę powiedzieć, że lubię, kiedy na okładce dzieje się coś intrygującego, czyli niebanalnego :)

      Usuń
  6. Przyznam szczerze, że nawet nie wzięłam się za czytanie opisów fabuły. Jedno jest pewne, najlepsza okładka według mnie to ta 2. Ma w sobie coś... magicznego. Dobrze dobrane kolory, nie przytłaczają, nie krzyczą. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzecia też by uszła, gdyby nie ten kolor motyla... Po prostu czerwień w każdej odmianie mi nie pasuje. :)

      Usuń
  7. Najlepsza okładka? Zdecydowanie nr 2, "Motyl" Genovy. Od razu można wyczuć pewną tajemnicę, coś osnute mgłą, co będzie trzeba wydobyć na powierzchnię. Poza tym sam motyl jest niepowtarzalny. Jedna strona idealnie piękna, a z drugiej widać pewne załamania rysy w urodzie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzecia okładka, ja lubię takie chłodniejsze kolory okładek. Stworzyć okładkę ciepłych kolorach, a przy tym nie rażąc po oczach to naprawdę sztuka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moim faworytem zdecydowanie jest nr 2. Po pierwsze dlatego, że uwielbiam błękitne motyle.;) A po drugie dlatego, że moim zdaniem idealnie oddaje treść książki i to w sposób nieco mniej oczywisty, niż pozycja nr 3 (tu w zasadzie jedyną innowacją jest umieszczenie motyla w miejscu zwyczajowo należnym ptakowi).

    OdpowiedzUsuń
  10. hm.. okładka numer 1 chyba najbardziej przyciąga wzrok ze względu na żywą kolorystykę, jednak to nr 2 jest tą, po którą bym sięgnęła aby przeczytać opis.. intrygująca, piękna i niebanalna (pomysł z kontrastem na skrzydłach).

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja również jestem wzrokowcem:) Najbardziej podoba mi się okładka "Motyla" Lisy Genovy, a sama książka od niedawna znajduje się w mojej domowej biblioteczce:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa i do tego zestawienia mogłaby pasować okładka "Tymczasowej" :))

      Usuń
  12. Stawiam na numer 3. Jest zdecydowanie subtelniejsza od dwóch poprzednich, motyl jest głównym tematem, ale nie dominuje. Poza tym 1 i 2 wykorzystują podobny pomysł, jedynie trójka się wyróżnia.

    Ja zwracam uwagę na okładki przy zakupie książek- rzadko poluję na konkretny tytuł więc to właśnie okładka musi przyciągnąć mój wzrok. Podobnie jest w bibliotekach.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zdecydowanie okładka nr 2. Jest intrygująca, budzi pewien niepokój i wydaje mi się, że dość dobrze oddaje treść powieści (kontrast pomiędzy prawą i lewą stroną twarzy kobiety i skrzydeł motyla).

    Także zwracam uwagę na okładkę i choć częściej kieruję się przy zakupach konkretnymi tytułami, to lubię popatrzeć na okładki wystawionych książek. A zdarzyło mi się kilkakrotnie, że sięgnęłam po jakąś książkę właśnie ze względu na interesującą mnie okładkę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mi podoba się okładka nr 2, bo idealnie oddaje treść książki.

    OdpowiedzUsuń
  15. okładka nr 2 jest chyba najlepiej wykonana. Pierwsza jest tandetna a ostatnia jakaś taka bez wyrazu

    OdpowiedzUsuń
  16. Okładka nr 2 jest najlepsza, ponieważ lewe skrzydło jest najbardziej realne - przypomina motyla z rodziny modraszkowatych. Treść zaś... chyba najciekawsza wydaje mi się "Deklaracja". Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Ciężki wybór. Osobiście żadna z tych okładek nie przypadła mi do gustu. Co do treści, to ,,Motyla'' czytałam i byłam pod niesamowitym wrażeniem historii tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  18. Dla mnie okładka to tylko dodatek. Przy wybieraniu książki kieruję się intuicją:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja uwielbiam motyle w każdej odsłonie, dlatego lubię jak okładki książek są z ich motywem. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Hmmm prawdę mówiąc najbardziej podobał by mi się motyl z drugiej na tle z trzeciej okładki ;-) Ale tak chyba się nie da? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Niesamowicie piękna jest okłada "Motyla". Raz, że idealnie pasuje do treści, dwa, jej kolorystyka robi wrażenie, trzy, grafika wywołuje emocje.

    Również jestem wzrokowcem i niestety okładka ma dla mnie znaczenie, co niestety czasami wpływa na moje kiepskie wybory lektur :/

    OdpowiedzUsuń
  22. Najbardziej przyciąga mój wzrok "Deklaracja";) Nie jest tak toksyczna, jak pierwsza po którą bym niechybnie sięgnęła na wejściu do księgarni ze względu na krzykliwą kolorystykę, ani tak klarowna, jak druga ale ma swoją głębię i powab - przy niej stanęłabym na dłużej, chwilę pomyślała, zaciekawiłą się jaką może mieć treść - a po opisie, pewnie już byłabym sprzedana i ją kupiła;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Najbardziej podoba mi się okładka "Deklaracji" Gemmy Malley. Kolorystycznie bardziej przypadła mi do gustu pierwsza okładka, ale przyznam szczerze, że motyl na tej kobiecej twarzy nie wygląda zbyt... twarzowo. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  24. 2 czytałam i mam w domu, to może zagłosuję na 3 :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Przyznaję się, że również najpierw zwracam uwagę na okładkę :) Oprawa graficzna jest dla mnie ważna, nawet jeśli nie do końca jest zgodna z treścią książki. To chyba taki nawyk. Co do zaproponowanych przez ciebie okładek najbardziej podoba mi się ta druga. Nie jest nudna, no i jest utrzymana w kolorze niebieskim ^^

    OdpowiedzUsuń
  26. Najbardziej podoba mi się okładka nr 2. Jest w niej coś upiornego, ale i pięknego jednocześnie.

    Ja też zawsze patrzę najpierw na okładkę. Po prawdzie, to książkę, która obecnie jest moją ulubioną, wybrałam właśnie ze względu na okładkę. Nawet nie przeczytałam opisu fabuły, tylko po prostu zabrałam ją z biblioteki do domu :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Owszem patrzę na okładkę, jednak zawsze najważniejsza jest treść.

    OdpowiedzUsuń
  28. Druga okładka najbardziej mi się podoba, co mnie cieszy, bo niedługo biorę sie za lekturę. :)

    OdpowiedzUsuń