Autor: Erskine Caldwell
Tytuł: Poletko Pana Boga
Wydawnictwo: Czytelnik, 1967
Ilość stron: 286
Niełatwo jest znaleźć w internecie jakiekolwiek informacje na temat tego utworu. Zdaje się, że w naszym blogowym świecie istnieje tylko jedna jego recenzja. Choć mogę się mylić, to jednak nie zmienia to faktu, że "Poletko Pana Boga" nie należy do tego rodzaju książek, które chętnie czytamy. A szkoda, bo to ciekawa i bardzo wciągająca lektura.
Tay Tay Walden od piętnastu lat cierpi na pewną nietypową przypadłość. Jego organizm trawi bardzo silna gorączka, która to każe mu codziennie kopać na terenie swojej posiadłości doły. Jest ich coraz więcej i więcej, zaczynają być nawet coraz głębsze. Ziemia przeznaczona pod uprawę bawełny z roku na rok się kurczy, dlatego też rodzinie Waldenów zaczyna brakować środków do życia. Lecz gorączka nie ustępuje, ponieważ Tay Taya Waldena opanowała gorączka złota. I choć nigdy nie znalazł nawet okruszka tego drogocennego kruszcu, wciąż nie traci nadziei. Nic nie jest w stanie złamać jego uporu, nawet to, że jego rodzina zaczyna wątpić w powodzenie tych poszukiwań i się od niego odwraca.
"Willu, jak człowieka złapie gorączka złota, to choćby pękł, nie może myśleć o niczym innym (...). Nie mogę teraz przerwać i brać się do czego innego. Ta gorączka przeżarła mnie całego na wylot".
Oprócz wielu dołów i fragmentu ziemi przeznaczonej pod uprawę bawełny, farma Waldenów ma coś jeszcze - poletko należące do Pana Boga. Każdego roku zbiory z tego kawałka ziemi Tay Tay obiecywał przeznaczyć na kościół. Nieważne, że to, co najczęściej rośnie na poletku, to tylko mlecze i łopuchy. Można to przecież wytłumaczyć brakiem czasu, by zasiać bawełnę, ale Tay Tay jest niezmiernie dumny, bo choć niewiele ma, to dzieli się tym z Panem Bogiem. "Panaboskie poletko" ma jeszcze jedną ciekawą, niemal magiczną właściwość - otóż nawet kilka razy dziennie zmienia swoje miejsce. Raz jest pod domem, za chwilę może być pod lasem, a nawet może być pod stopami przemieszczającej się osoby. Ale nigdy przenigdy nie może być tam, gdzie szuka się złota. Na czas wykopów poletko musi być przeniesione na inne terytorium, bo jeszcze nie daj Boże znalazłoby się tam złoto i wszystko trzeba by było oddać pastorowi, a on przecież "i tak ma, co mu potrzeba". Gdzie znajduje się owe poletko, często sam tylko gospodarz wie, bo tylko on o tym decyduje. Splot pewnych wydarzeń sprawia jednak, że to właśnie na tym niewielkim skrawku ziemi wydarzy się tragedia...
"Poletko Pana Boga" jest powieścią o ludzkiej niezdrowej obsesji i niemal zwierzęcych namiętnościach. Bohaterowie nie boją się mówić o swoich pragnieniach. Kiedy mężczyzna pożąda kobietę, musi ją mieć, nie bacząc na wszelkiego rodzaju konsekwencje. Nie obchodzi go to, że rani swoją żonę, mówiąc jej wprost, że pragnie posiąść jej piękną szwagierkę. Tay Tay z kolei chwali się wszystkim dookoła, jaką to ma śliczną synową. Mówi o jej apetycznych krągłościach i nie kryje się z tym, że lubi ją podglądać, gdy się przebiera. Problem w tym, czy można to nazwać odwagą czy głupotą.
Erskine Caldwell stworzył niebanalną powieść o głębszej niżby się wydawało treści, jednak jej interpretacja nie powinna sprawić czytelnikowi problemu. Polecam każdemu, kto ma ochotę poczytać o tym, dokąd gorączkowa obsesja i buzujące emocje mogą doprowadzić człowieka.
Moja ocena: 5/6
Kiedyś pan w pewnym zacisznym antykwariacie bardzo chwalił książki Erskine Caldwella. Mimo, że nie przeczytałam żadnej, to zapamiętałam jego opinię. Myślę, że może czas spróbować :)
OdpowiedzUsuńPo "Poletku Pana Boga" mam ochotę na więcej książek tego autora. Spróbuj koniecznie, może Ci się spodoba :)
UsuńW moim odczuciu Poletko jest też o bezrefleksyjnym życiu. O tym, jak coś nami rządzi, a my nawet o tym nie wiemy, i nie chcemy wiedzieć. Bo tak jest prościej. Aktualne.
OdpowiedzUsuńMyślę, że w tym, co piszesz, jest sporo racji. Powiedziałabym nawet, że w zachowaniu tych ludzi jest coś wręcz pierwotnego, niemal zwierzęcego.
UsuńCoś mi mówi, że ta książka może się okazać piękną czytelniczą przygodą ;)
OdpowiedzUsuńTak, książka jest naprawdę ciekawa. Warto się z nią zapoznać :)
UsuńNazwisko autora wydaje się znajome, ale nie wiem skąd...Fabuła brzmi wyjątkowo intrygująco, muszę sprawdzić cy nie mają tej książki w mojej bibliotece.
OdpowiedzUsuńJa nigdy wcześniej nie słyszałam o Caldwellu, ani o jego książce. Gdy zaczęłam czytać "Poletko..." nawet nie wiedziałam, o czym to jest! Okazało się, że to bardzo ciekawa lektura. Byłam naprawdę mile zaskoczona.
UsuńNo proszę, jaka ciekawa fabuła. :) Nic a nic nie słyszałam o tej książce.
OdpowiedzUsuńPolecam zapoznać się z nią :) Jest naprawdę godna uwagi :)
UsuńNie słyszałam ani o tym autorze, ani o książce, ale może warto to zmienić :)
OdpowiedzUsuńOj warto! :)
UsuńBrzmi ciekawie, jak tylko Hubercik zwróci mi czytnik (czyta wszystkie części Czarnej Kompanii), sięgnę do zasobów i zapoznam się z lekturą:))
OdpowiedzUsuńHa! Niech żyją czytniki i nasze zasoby! :)
UsuńSiostro moja Kochana, nawet nie wiesz, jak przyjemność mi zrobiliście! :*
Ileż jeszcze takich perełek kurzy się na półkach, podczas gdy większość z nas skupia się na nowościach i bestsellerach.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że pierwszy raz słyszę o tej książce.
Właśnie coraz bardziej zaczyna mnie ciągnąć w te zakurzone kąty :)
Usuńjakoś nie czuje magi tej książki :( chyba nie sięgnę po nią
OdpowiedzUsuńPiękna historia, trochę zapomniana
OdpowiedzUsuńO tak....
UsuńJenah, ja pierwszy raz w życiu słyszę o tej książce:) Uwielbiam takie stare odkrycia. Przeszukałam ostatnio pudła ze starymi zapomnianymi książkami i również znalazłam kilka perełek.
OdpowiedzUsuń"Poletko Pana Boga" wydaje się być interesującą lekturą. Popytam w mojej bibliotece o tego autora:)
Pozdrawiam:)
Ja też zaczynam bardzo doceniać stare, przykurzone nieco książki. Moje pudła, w których razem z mężem popakowaliśmy takie skarby, niestety zostały u rodziców na strychu, ale przy najbliższej okazji muszę je ze sobą zabrać, bo już nawet nie pamiętam, co w nich jest :)
UsuńGdzieś już słyszałam o tej książce. Sama w rękach jej nie miałam. Czy przeczytam? W sumie nie mam pojęcia. Wpierw niech wpadnie mi w ręce :)
OdpowiedzUsuńOj, nie wiem, czy tak sama z siebie wpadnie w ręce... Chociaż, u mnie w sumie tak właśnie było :)
UsuńRzeczywiście nigdy wcześniej nie spotkałam się z tą książką i gdyby nie twoja recenzja, to w ogóle nie zwróciłabym na nią większej uwagi, ale teraz popytam o nią w mojej bibliotece i jak będę mieli, to przeczytam.
OdpowiedzUsuńNaprawdę polecam "Poletko...". To wyjątkowa książka, dlatego mam nadzieję, że będziesz miała możliwość zapoznać się z nią :)
UsuńCaldwella bardzo lubię, ale nie od razu go polubiłam. Na początku drażniło mnie jego specyficzne poczucie humoru, ukazywanie przykrych i nawet tragicznych zdarzeń w sposób komiczny. Jego bohaterowie śmieszą, a zarazem denerwują. Szczególnie mężczyźni są odrażający moralnie.
OdpowiedzUsuńMoje ulubione książki Caldwella to "Blisko domu" i "Ziemia tragiczna". Natomiast niezbyt mi się podobała "Ostatnia noc lata", jakaś taka nie do końca przemyślana :-)
Właśnie zaczęłam polowanie na "Blisko domu" :) Chcę zapoznać się z wszystkimi dostępnymi książkami tego autora, bo właśnie jego styl od razu przypadł mi do gustu. Przyznaję, że czasem zachowanie bohaterów jest dla mnie niezrozumiałe, ale ogólnie lubię o czytać o ich pokręconych charakterach. Natomiast motyw tytułowego poletka był dla mnie po prostu genialny!
UsuńNie wiem, jakie wrażenie zrobią na mnie inne książki, ale sprawdzę to :) Ciekawa jestem, czy to specyficzne poczucie humoru też zacznie mi przeszkadzać...
zdecydowanie "Poletko Pana Boga" ma niecodzienną fabułę. nigdy nie słyszałam o tym autorze, a wydaje się być bardzo ciekawy, chętnie sięgnę po którąś z jego książek, być może zacznę właśnie od tej.
OdpowiedzUsuńNie znam innych książek tego autora, ale "Poletko..." z czystym sumieniem mogę Ci polecić :)
UsuńTak mi poleciłaś, że czytam właśnie drugi rozdział tej książki :-) Na razie oceniam bardzo pozytywnie.
UsuńTo świetnie! Bardzo się cieszę :)
UsuńKoniecznie daj mi znać, jak już ją skończysz, bo jestem ciekawa Twoich wrażeń! :)
Pierwszy raz spotykam się z tym autorem i w ogóle ksiązką. Jesli uda mi sie ją znaleźć, z pewnością sięgnę. I owszem, nietypowa fabuła :)
OdpowiedzUsuńO tak :) Fabuła jest nietypowa, a przy tym też jest fascynująca :)
UsuńMam parę książek tego autora w domu. Muszę zajrzeć :)
OdpowiedzUsuńAwiola, w tym momencie zazdroszczę Ci bardzo! :) Również chciałabym mieć jego książki w domu, bo mam wielką ochotę do nich zajrzeć. Niestety, nie mam nawet jak się udać do biblioteki, bo grypa więzi mnie w domu już dwa tygodnie :(
UsuńNigdy o niej nie słyszałam, autora też nie kojarzę. Jak znajdę w bibliotece to przeczytam:)
OdpowiedzUsuńTej powieści akurat nie czytałam , ale Caldwell należy do kategorii "ulubieni pisarze od udręczania", takiego pozytywnie rozumianego, wartościowego udręczania czytelnika. Po Caldwellu pozostaje niezły kac moralny. On nie ma litości dla swoich postaci - a zarazem trudno jest mi się oprzeć wrażeniu, że w tym braku litości jest też sporo współczucia (które jednak nie pozwala na żadne deus ex machina).
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100% Kac moralny rzeczywiście jest. Zakończenie "Poletka..." porusza, ale też pobudza do myślenia.
UsuńPodoba mi się bardzo wyrażenie "ulubieni pisarze od udręczania", jest bardzo trafne :)
Ja również nie słyszałam o tej książce, jednak muszę powiedzieć, że Twoja recenzja jest nie tylko bardzo dobra ale także bardzo zachęcająca :) Po sesji rozejrzę się za nią w bibliotece.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa :)
UsuńMam nadzieję, że będziesz miała możliwość przeczytać "Poletko..." i będzie ono w Twojej bibliotece :)
Wyróżniłam cię w Versatile Blogger :)
OdpowiedzUsuńhttp://recenzencki.blogspot.com/2013/01/versatile-blogger-wyroznienie.html
Już do Ciebie zaglądam :)
UsuńZ chęcią przeczytałabym tę książkę. Twoja nota, jak najbardziej mnie do tego mobilizuje, mam nadzieję, że jeśli trafi w moje ręce to nie zirytuję się treścią;)
OdpowiedzUsuńNie mogę powiedzieć na 100%, że Cię nie zirytuje, bo to wszystko zależy od Twojego czytelniczego gustu. Ale mam nadzieję, że się tak nie stanie i spodoba Ci się książka :)
Usuń