czwartek, 31 stycznia 2013

Z literą w tle - podsumowanie stycznia i dwie recenzje na ostatnią chwilę :)


Przepraszam za małe opóźnienie :) Mój dzisiejszy pobyt poza domem nieoczekiwanie się przedłużył.

Na początku chciałabym Wam bardzo podziękować za  to, że nasza "wyzwaniowa załoga" jest tak liczna i wciąż pojawiają się nowe osoby chętne do tego, by do nas dołączyć. Jest mi z tego powodu niezmiernie miło! :) A teraz szybciutko przechodzę do tego, co najważniejsze.

Ostateczna lista uczestników i ich osiągnięcia przedstawiają się tak:
Nutinka - 10  
alison2 - 4  
ejotek - 4  
hadzia - 4  
Paulina - 4  
Agnieszka czyta... - 3  
Ania - 3  
Ania1986 - 3  
Anytsuj - 3  
Imani - 3  
karkam - 3  
la_pinguin - 3  
Leanika - 3  
patrycja - 3 
anek7 - 2 
Ciastek - 2  
Fka - 2  
Halinka - 2
Jenah - 2
lesiaqous - 2
Lina - 2
Magda - 2
Magda K-ska - 2
Sophie - 2
Agata P - 1

aleksandra_czyta - 1
Ema Pisula - 1
AnnRK - 1
 

Gosia B - 1
Julia Orzech - 1
Kasia J. - 1
koczowniczka - 1
Krasnoludek - 1
madziusia - 1
Mała Mi - 1

monotema - 1
Moreni - 1

natanna - 1
NinaX - 1
Platine - 1

Queen Margot - 1
Skrzat - 1

Listę lektur naszych uczestników możemy obejrzeć TUTAJ

Liczba osób, która ukończyła wyzwanie z przeczytaną co najmniej jedną książką -42
Łączna liczba książek przeczytanych przez uczestników - 91
Tym razem królem wśród autorów, po których w tym miesiącu sięgaliście, jest nie kto inny, jak sam Stephen King!  
  
W tym miesiącu - jak widać po wynikach - zdecydowanie wyróżniła się Nutinka! Nutinko, należą Ci się wielkie brawa i gratulacje!!! Zwłaszcza, że już drugi miesiąc z rzędu zajmujesz pierwsze miejsce. Na wyróżnienie zasługują również - alison2, ejotek, hadzia, Paulina, które mają na swoim koncie po cztery książki. Wszystkim uczestnikom gratuluję i bardzo dziękuję za ten wspólnie spędzony miesiąc :)
Mam nadzieję, że litera na luty przypadnie Wam do gustu, a jest nią litera:
"R"

Życzę Wam owocnych poszukiwań i czekam na zgłoszenia :)

Jak co miesiąc proszę o podmianę linku pod banerkiem, bo jak zwykle założona została nowa zakładka do wyzwania.




Jeszcze na ostatnią chwilę udało mi się stworzyć dwie "wyzwaniowe" recenzje. Ufff, udało mi się :) Oto one:


Autor: William Kowalski
Tytuł: Bękart Eddiego
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka, 2001
Ilość stron: 382

"Pojawiłem się na tym świecie w taki sam sposób jak większość bękartów - przez zaskoczenie. To jedyny fakt dotyczący moich początków, o których wiem".

Tymi słowami rozpoczyna swoją opowieść główny bohater powieści - Billy. Bękart Eddiego - słowa-klucze, które naznaczyły całe jego życie. Jest synem Eddiego Manna, pilota poległego w Wietnamie, lecz o swojej matce Billy zupełnie nic nie wie, nawet nie zna jej imienia. 

Pewnego sierpniowego dnia Thomas Mann znajduje malutkiego Billy'ego pod drzwiami swojego domu. Już od pierwszej chwili nie ma wątpliwości, że noworodek jest jego wnukiem. Postanawia się nim zająć. Odtąd między osamotnionym i zgorzkniałym Thomasem a chłopcem rodzi się niezwykła więź. Billy, choć pozbawiony matki i ojca, nie może narzekać na brak miłości. Dziadek stara się zająć wnukiem najlepiej jak potrafi, choć popełnia wiele błędów. Z czasem Billy'ego jednak zaczyna uwierać niewiedza na temat swojej przeszłości. Chce dowiedzieć się, jak doszło do spotkania jego rodziców, kim była jego matka. Czuje, że brak mu tzw. korzeni, które mogłyby go usadzić w rodzinnej historii. Tę pustkę w pewnym stopniu rekompensują mu fascynujące opowieści dziadka o swoich własnych doświadczeniach, jak i jego przodków. Wyjaśniają one Billy'emu znaczenie odwagi i honoru, a także tchórzostwa i ucieczki przed odpowiedzialnością. 

Jeśli miałabym określić, co w tej powieści jest najmocniejszym punktem, to są to z pewnością dzienniki Williama A. Manna III - przodka Billy'ego. Płynie z nich swoista mądrość, znajdziemy w nich dużo celnych spostrzeżeń dotyczących mechanizmów rządzących naturą człowieka. 

"Bękart Eddiego" to interesująca powieść, która dostarczy nam wielu powodów do wzruszeń, ale także do uśmiechu. Być może sprawi, że zastanowimy się nad naszą własną rodzinną przeszłością i spróbujemy zrozumieć, czy jest ona dla nas bardzo ważna. Być może tak jak Billy potrzebujemy tego mocnego gruntu, na którym będziemy mogli kształtować własne życie, a które w przyszłości stanie się gruntem dla naszych dzieci i wnuków...

"Tak jak najokazalszy dąb runie, nie mając korzeni, tak samo człowiek, nie znając swoich przodków, padnie na ziemię niespełniony i bez marzeń. Nie łudźmy się, że zrozumiemy samych siebie, jeśli nie znamy tych, którzy byli przed nami".

Moja ocena: 4,5/6

Autor: Jerzy Kosiński
Tytuł: Malowany ptak
Wydawnictwo: Da Capo
Ilość stron: 304

Jest jesień 1939 r., czyli początek drugiej wojny światowej. Rodzice sześcioletniego chłopca postanawiają wysłać swojego syna do wioski na kresach wschodnich, gdzie ma znaleźć schronienie. Autor nie do końca wyjawia, czy chłopiec jest Cyganem, czy Żydem, lecz nie ulega wątpliwości, że grozi mu wielkie niebezpieczeństwo. Jego pochodzenie i wygląd są wystarczającym powodem do tego, by jego krótkie życie zakończyło się w obozie koncentracyjnym. Śmierć jednak nie daje się wywieść w pole i niejednokrotnie ociera się o wątłe ciało chłopca. 

Nasz mały bohater powieści owe pozornie bezpieczne schronienie okupił wielkim cierpieniem. Był upokarzany, bity i wyśmiewany. Wielokrotnie musiał uciekać z domu swoich opiekunów w obawie o własne życie. Przebywanie wśród niezwykle zabobonnych i zacofanych chłopów uświadomiło mu, jak bardzo się od nich różni. Ciemny kolor skóry, włosów i "urocznych" (więc przynoszących nieszczęście) oczu był dla niego prawdziwym przekleństwem. Chłopi bali się go, uważając że ściąga na ich wioskę niebezpieczeństwo. I poniekąd mieli rację, ponieważ ukrywanie Żyda lub Cygana mogło kosztować życie wszystkich jej mieszkańców. Był to więc uzasadniony strach, lecz nienawiść i sadyzm, który przejawiali wobec chłopca, sposób, w jaki się nad nim znęcali - tego pojąć się po prostu nie da...

Malowany ptak jest metaforą życia odmiennej jednostki, przebywającej wśród nietolerancyjnego społeczeństwa. Motyw ten zresztą znajdziemy w powieści. Jeden z mieszkańców wsi, Lech, łapie ptaki, a następnie maluje je farbami o jaskrawych kolorach. Taki kolorowy osobnik, który znajdzie się wśród swoich, nie zostaje przez nich rozpoznany. Traktują go jak obcego i wreszcie... zadziobują (czy w rzeczywistości jest to możliwe - nie wnikam). Takim malowanym ptakiem jest nasz chłopiec, który "zawinił" tym, że ma ciemną, czyli niewłaściwą, karnację i nieodpowiednie pochodzenie. Zastanawia mnie, co jest tu tak naprawdę wyznacznikiem normalności? Bo jeśli chłopiec miałby coś zmienić, to nie tylko wygląd skóry. Przyglądając się bliżej chłopom, dostrzegamy właściwie same negatywne cechy - nienawiść, zdrady i wszelkiego rodzaju wynaturzenia, łącznie z najgorszymi dewiacjami seksualnymi. Co więc oznacza normalność? Czy bohater miałby zachowywać się tak samo, by stać się równy im. Czy znalezienie równowagi między tym, co dobre, a co złe, mogłoby być antidotum na wyjście z roli ofiary? Co jest lepsze - być katem czy ofiarą? 

Wokół powieści "Malowany ptak" narosło wiele kontrowersji i zupełnie mnie ten fakt nie dziwi. Warto zapoznać się z tą historią, ponieważ zmusza ona nas do refleksji. Porusza, gdyż nie zapominajmy, że tego wszystkiego doświadcza małe dziecko! Możemy zobaczyć, jak te traumatyczne doświadczenia wpływają na psychikę niewinnego jeszcze i bardzo młodego życia. Jest to trudna powieść, zawierająca brutalne opisy, więc czytelnikom o słabszych nerwach polecam zastanowić się nad swoimi możliwościami.        

Moja ocena: 5/6

43 komentarze:

  1. Ja jeszcze chciałam dodać swoje styczniowe lektury:
    Małgorzata Kalicińska "Lilka" - http://anek7.blogspot.com/2013/01/mozna-odejsc-na-rozne-sposoby.html
    Jarosław Kret "Planeta według Kreta" - http://anek7.blogspot.com/2013/01/swiat-oczami-pana-od-pogody.html

    OdpowiedzUsuń
  2. O malowanym ptaku słyszałam, może w końcu przeczytam, choć ciężkie książki jak na razie sobie odpuszczam. Bękart Eddiego jest mi w ogóle nie znany ale ciekawie napisałaś, więc jak mi wpadnie w ręce, to się skuszę.

    Oczywiście zgłaszam się do wyzwania na luty:-) Jeszcze nie wiem co przeczytam, ale wiem, że na pewno R będzie wiodło prym. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Jak się zapatrujesz na dwuczłonowe nazwisko? Mam książkę "Ogród pamięci" joanny Olczak-Ronikier, stąd pytam.

      Usuń
    2. W takim przypadku również zaliczam :)

      Usuń
    3. Dziękuję za szybką odpowiedź dobra kobieto. :-)

      Usuń
  3. Muszę przyznać, że bardzo mi leży to wyzwanie. Dzięki niemu do czytania trafiają książki, które jeszcze długo mogłyby czekać na swoją kolej. Na R też mam bardzo fajnych autorów, wreszcie wezmę się np. za Rolleczek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że to piszesz :)
      Ja również dzięki temu wyzwaniu odkryłam kilku autorów, po których pewnie bym długo (lub nawet nigdy) nie sięgnęła :) Tak odkryłam między innymi "Drogę" C. McCarthy'ego - moją najukochańszą książkę.

      Usuń
  4. to ja już się zgłaszam do lutowej literki :D

    OdpowiedzUsuń
  5. i jest kolejna literka :) oczywiście się zgłaszam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo, może nareszcie się wezmę za Rice.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, cieszę się, że Cię w ten sposób zmobilizowałam :)

      Usuń
  7. Ja też się zgłoszę, choć marzyła mi się inna literka :P

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja przeczytałam książkę Krajewskiego, ale niestety Ty bardzo szybko robisz podsumowanie a ja długo piszę opinie.).

    OdpowiedzUsuń
  9. ciekawe podsumowanie, a książki nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgłaszam się, ale litera nie dla mnie tym razem. Pośród 20 książek, które czekają na przeczytanie nie znalazłam nic co by pasowało,ale jutro udaje się do biblioteki, więc może tam coś znajdę co mnie zainteresuje i będzie na R :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy ja jeszcze mogę dodać recenzję? Jak zwykle na ostatnią chwilę:

    "Sezon na cuda" Magdalena Kordel
    http://valkotukka.blogspot.com/2013/01/sezon-na-cuda-magdalena-kordel.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Oczywiście zgłaszam się! Mam nadzieję, że znajdę coś w swojej biblioteczce.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgłaszam się , czytać będę Remarque'a.
    Może rozważysz możliwość uzupełniania recenzji w późniejszym czasie, jak robi to sardegna.
    Mogłabym wtedy dodać jeszcze Krajewskiego do styczniowego wyzwania.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że możesz uzupełnić! Jeśli jest to książka, którą przeczytałaś w trakcie trwania wyzwania, lecz nie wyrobiłaś się z recenzją, to daję możliwość uzupełnić zaległość :)

      Usuń
    2. W taki razie zapodaję przeczytaną w styczniu "Śmierć w Breslau." Marek Krajewski. Post o książce w tym tygodniu powinien powstać i podam link.)

      Usuń
  14. Gratuluję wszystkim, szczególnie Nutince - imponujący wynik! Mam ochotę na "Bękarta Eddiego", a i "Malowany ptak" wydaje się godny uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  15. Gratuluję wszystkim, w szczególności oczywiście Nutince! I deklaruję swój udział w lutym.. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Imponujące wyniki, gratuluję! Sama zacznę teraz polować na autorów na literę "R", będzie ciekawie... A co do "Malowanego ptaka" - posiadam tę książkę i miałam już pierwsze podejście, ale jakoś nie miałam sił brnąć dalej. Chyba to zmienię :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Super! Lierka "R" zapowiada się doskonale, w końcu będę miała motywację, żeby sięgnąć po 'Białą wilczycę" czy "Hiszpańskiego smyczka" :)

    OdpowiedzUsuń
  18. To wyzwanie tak mi się spodobało, że zawsze wyczekuję nowej literki żeby wiedzieć po co sięgnąć w następnej kolejności ;) Tym razem muszę się wybrać do biblioteki bo w spisie moich książek na R mam tylko 2 autorów, których już czytałam. Może dzięki temu odkryję coś ciekawego :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Malowanego ptaka czytałam dawno temu. Kiedyś chętnie wrócę do tej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  20. Piękna literka "R". U mnie czeka Rudnicka "Drugi przekręt Natalii" to na pewno przeczytam, a jak zdążę to coś jeszcze wynajdę:)

    OdpowiedzUsuń
  21. A ja bym "Bękarta" z chęcią przeczytała. Co do wyzwania - R?! Ojej, brzmi groźnie :) Zaczynam przeszukiwać biblioteczkę... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja takzezglasxm sie do lutego :-)
    A co do recenzji, to ta pierwsza ksiazka bardzo mnie fascynuje, a ta druga mniej, nie lubie akcji rozgrywajacych sie przed lub po wojnie.
    Pozdrawiam.
    i pamietaj, ze sie xglaszsm :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Już szukam kogoś na literkę R :))

    OdpowiedzUsuń
  24. Ciekawe recenzje i podsumowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. gratuluję frekwencji :)

    Nutince - wyniku!

    a co do R.... marzyłam o innej literce... muszę przejrzeć półki :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Obydwie recenzje bardzo ciekawe i książki warte przeczytania, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  27. W styczniu niestety polegałam na całej linii i nie przeczytałam nawet jednej książki z wyzwania. Czy w lutym będzie lepiej? Ciężko mi to obiecać. Mam ostatnio prawdziwy zawrót głowy i czas przemyka mi między palcami.

    Cieszę się, że spodobał Ci się "Malowany ptak" i widzę, że mamy co do niego bardzo zbliżone odczucia. Po "Bękarta Eddiego" chętnie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, co czujesz... Również mam wrażenie, że czas mi ucieka, a ja nie potrafię się ze wszystkim wyrobić :(

      Usuń
  28. Podsumowanie stycznia naprawdę super :)
    A Malowanego ptaka bardzo chciałabym przeczytać. Twoja recenzja to kolena bardzo pozytywna jaką czytam :)

    OdpowiedzUsuń
  29. "Malowanego ptaka" mam w planach (dalekich); moje dotychczasowe spotkania z Kosińskim - "Gra", "Kroki", genialne "Wystarczy być" - były udane, ale akurat tej powieści poważnie się boję.

    OdpowiedzUsuń
  30. luty był naprawdę ciężki pod względem czytelniczym, ale jest jedna :)
    http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2013/02/nora-roberts-serce-oceanu.html

    Liczę na lepszą aurę w marcu i dobry wybór literki :)

    OdpowiedzUsuń