czwartek, 12 września 2013

Maryse Conde "Ja, Tituba, czarownica z Salem"

Zawiesiłam się... 

Stosy przeczytanych książek rosną, a mnie opanowało jakieś umysłowe lenistwo. Sama nie wiem dlaczego. Jakoś nie mogę doprowadzić się do ładu. Mogłabym tu jeszcze trochę pomarudzić, ale przecież nie o to mi chodzi :) Obiecałam sobie i Wam poprawę we wrześniu i zamierzam wywiązać się z tej obietnicy. 

Od czegoś trzeba zacząć, więc wspomnę tylko w paru słowach o książce, która od paru tygodni czeka choćby na wzmiankę o tym, że zaistniała w moim czytelniczym życiu.




Autor: Maryse Conde
Tytuł: Ja, Tituba, czarownica z Salem
Wydawnictwo: W.A.B., 2007
Ilość stron: 284

Tituba - urodzona na Barbadosie córka niewolnicy - jako dziecko jest świadkiem poniżenia i śmierci matki. Trafia pod opiekę staruszki Man Yayi, od której uczy się sztuki uzdrawiania i tajników magii. Wraz z mężem zostaje sprzedana i wywieziona do Ameryki. Tam, w małym purytańskim miasteczku Salem, pada ofiarą prześladowań rasowych i niesprawiedliwych oskarżeń, jej życie zawisa na włosku. Tituba broni się... Maryse Conde przywołuje autentyczną postać kobiety osądzonej podczas słynnych procesów czarownic w Salem. Ze strzępków relacji i faktów rekonstruuje jej losy, naświetla motywy działania, emocje. Opowiada barwnie o zbiorowej histerii i "polowaniach na czarownice" - których przykłady można znaleźć w każdej epoce. 

Minął już miesiąc od czasu, gdy przeczytałam ostatnie zdanie z tej książki. W związku z tym emocje po lekturze już dawno się ulotniły, jednak obraz miasteczka Salem wyłaniający się z kart tego utworu wciąż mam żywy i bardzo wyraźny. Historia Tituby pełna cierpienia, upokorzenia z pewnością wpływa na bardzo emocjonalny odbiór powieści przez czytelnika. To, co jednak najbardziej przyciągnęło moją uwagę, to mechanizmy rządzące społecznością miasteczka Salem. Czy to tylko strach przed tym, co niewytłumaczalne, przed tym, co nie mieści się w ramach pojęcia "normalności" doprowadziło do zbiorowej histerii? A może coś się za tym jeszcze kryje? Społeczność, w której grabiono, oszukiwano i kradziono, zasłaniając się imieniem Bożym łatwo o wrogów, których trzeba było się jakoś pozbyć. Wystarczył tylko pretekst, by nakręcić spiralę szaleństwa. Ale spirala ta zaczyna się zacieśniać i wkrótce oskarżyciele stają się ofiarami. Do czego więc może doprowadzić chciwość, obłuda, nietolerancja i zabobonność? Powieść Maryse Conde ma charakter ponadczasowy, a w społeczeństwie od którego dzielą nas wieki, tak naprawdę możemy ujrzeć cząstkę samych siebie - ludzi żyjących we współczesnym świecie.

Tituba, jako jedna z oskarżonych, nie jest osobą, która łatwo się poddaje. Czuć w niej siłę, która pozwoliła jej przetrwać wiele sytuacji. Choć to niełatwe, próbuje zrozumieć logikę otaczającego ją świata. Przedstawienie Tituby z perspektywy osoby pokrzywdzonej, oskarżonej, "czarownicy z Salem", to nie jedyny zamiar autorki. Historia życia bohaterki nie ogranicza się przecież tylko do tego jednego epizodu. Jest w niej miejsce dla miłości i dla intrygującego świata, w którym odnajdziemy coś magicznego.
Polecam!

Moja ocena: 5/6  

Opinia bierze udział w wyzwaniach: W prezencie, Pod hasłem (sierpień), Czytamy serie wydawnicze... 

15 komentarzy:

  1. Do Serii z Miotłą zalicza się mnóstwo specyficznych powieści, które zostawiają po sobie niemały ślad. Nie wiem, czy sięgnę po tę lekturę, ponieważ na razie nie mam ochoty na tę tematykę, ale może kiedyś... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie zachęciłaś swoją recenzją. Poza tym lubię takie klimaty w książkach, więc dobrze byłoby przeczytać:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie takie umysłowe lenistwo opanowało w wakacje, a może nawet jeszcze wcześniej. Liczę, że i Tobie i mnie jakoś przejdzie :) Książka ma intrygujący tytuł, a Twoja recenzja mnie zachęciła. Sprawdzę czy jest w mojej bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  4. OO znów widzę Salem. :) Tylko, że moje ostatnie spotkanie z nim było mocnym horrorem... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ze słowem Salem mam same dobre wspomnienia, więc z chęcią zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasem każdy ma taki okres w życiu, że nie może za nic się zabrać. Życzę Ci, żeby szybko Ci to przeszło i abyś pełna sił wróciła do tego, co do tej pory tu robiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam tę książkę - również jakiś czas temu i emocje nieco wyblakły, ale jestem zdania, że to bardzo dobra lektura, której warto poświęcić czas:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja chciałabym mieć ten czas na stosy :( ale już może niedługo go znajdę :)
    co do książki nie jestem przekonana - nie moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Też mam tak ostatnio nie mogę zasiąść i pisać

    OdpowiedzUsuń
  10. Skąd to znam? Najpierw wmawiałam w siebie, że to przez upały i wyjazdy nie piszę, później, że przez pracę, później zrobiło się zimno i tak do leżenia pod kocem, a teraz wydaje mi się, że to wina braku własnego komputera i jak tylko mój z wakacji wróci to się poprawię... A stos rośnie.
    A książka brzmi bardzo interesująco

    OdpowiedzUsuń
  11. Z tym pisaniem obserwuję to u coraz większej liczby blogerów, ja też tak mam, najpierw remont, potem brak internetu, a teraz brak weny i tak ciułałam recenzje jeszcze z lipca, ale wczoraj ostatnia lipcowa się pojawiła, wiec teraz sierpień czeka na swoją kolej... Co do książki to mnie zainteresowała :)Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie słyszałam o tej książce, ale ciekawie się zapowiada. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Próba "odwieszenia" jak najbardziej udana, więc za chwilę zupełnie się zresetujesz:) Książka interesująca, będę o niej pamiętała, póki co chcę uporać się ze swoim "stosikiem".

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie słyszałam jeszcze, ale nie ominę - gdy spotkam na swej drodze:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Brzmi bardzo zachęcająco :)

    OdpowiedzUsuń