niedziela, 13 maja 2012

"Milczący zamek" Kate Morton



http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/108000/108403/352x500.jpg?_ga=1.23826618.1633977993.1460667603


Autor: Kate Morton
Tytuł: Milczący zamek
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 557



"Zaczęło się od listu, który zaginął dawno temu i czekał pół wieku w torbie z niedoręczoną korespondencją na ciemnym strychu Bermondsey.

Do domu Edith Burchill, młodej redaktorki w londyńskim wydawnictwie Billing&Brown, przychodzi zagubiony przed pięćdziesięcioma laty list zaadresowany do jej matki. Adres zwrotny: Zamek Milderhurst; nadawca: Juniper Blythe. Posiadłość w hrabstwie Kent była kiedyś siedzibą słynnego pisarza, Raymonda Blythe'a, autora klasycznej powieści dla dzieci Prawdziwa historia Człowieka z Błota. W 1939 roku po wybuchu wojny matka Edie została wraz z innymi dziećmi ewakuowana z Londynu i przez półtora roku mieszkała w zamku z pisarzem i jego trzema córkami: Juniper oraz bliźniaczkami Percy i Saffy.

Zaintrygowana listem Edie postanawia zbadać tajemniczą przeszłość matki. odwiedza Milderhurst i przekonuje się, że nadal zajmują go trzy siostry Blythe, teraz już staruszki. Bliźniaczki opiekują się najmłodszą Juniper, która w młodości przejawiała talent pisarski, ale w 1941, po tym jak jej narzeczony zaginął bez śladu, popadła w obłęd. Przerażające dziedzictwo Raymonda Blythe'a, wstrząsająca geneza Człowieka z Błota, i prawda o tym, co wydarzyło się pewnej bezksiężycowej nocy, od pół wieku czekają na ujawnienie...".

Niekwestionowanym atutem tego utworu jest jego język. Już dawno nie czytałam nic równie dobrego w tej materii. Pomysłowe metafory, porównania itp. przyczyniły się do tego, że lektura sprawiła mi mnóstwo przyjemności. Przyznaję, że początkowo miałam niemały problem z koncentracją. Byłam świeżo po "Jeźdźcu miedzianym" P. Simons, gdzie dzieje się dużo i szybko. Nie zdążyłam się "przestroić" na inne, wolniejsze tempo. Musiałam sobie powiedzieć "stop, zwolnij!". Potem już było lepiej.

Zakończenie zaskoczyło mnie z dwóch powodów. Kiedy wyjaśniły się wszystkie tajemnice - to po pierwsze, po drugie - nie chcę tu ujawniać zbyt wiele szczegółów - ale zachowanie Thomasa Cavilla w pewną bezksiężycową noc było w moim odczuciu mało... prawdopodobne. To, co robił, w kontekście całego utworu nie było bezpodstawne, czemuś to służyło, ale... jednak miałam dość mieszane uczucia. Chociaż... może właśnie w tej scenie tkwi cały urok, gdyż oddaje ona w pełnej okazałości niezwykły klimat utworu... Dodam jeszcze, że uwielbiam książki, które dostarczają mi szeroką gamę emocji od zachwytu po zdziwienie. Ale w tym wypadku nie jest to rozczarowanie :)

Polecam lekturę z czystym sumieniem!

Moja ocena: 5,5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz