poniedziałek, 25 marca 2013

"Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz" Lisa See





Autor: Lisa See
Tytuł: Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz
Wydawnictwo: Świat Książki, 2008
Ilość stron: 352



Moja podróż po Chinach wciąż trwa...

Biorąc do ręki książkę Lisy See, otworzyłam sobie drzwi do niezwykłego świata chińskich kobiet żyjących w XIX w. Jest to świat pełen cierpienia, bólu i wyrzeczeń, głęboko skrywanych uczuć pod maską powściągliwości i skrajnego posłuszeństwa. Świat, w którym kobiecą wartość mierzy się długością boleśnie skrępowanych, zdeformowanych stóp oraz ilością wydanych przez nią na świat synów...
"Jesteśmy uważane za kompletnie bezużyteczne. Nawet jeśli rodziny, w których przyszłyśmy na świat kochają nas, to jednak jesteśmy dla nich ciężarem. Potem wchodzimy w nowe rodziny, udajemy się do domu męża, którego nigdy wcześniej nie widziałyśmy, idziemy do łóżka z obcym człowiekiem i podporządkowujemy się wymaganiom teściowej. Jeżeli szczęście nam sprzyja, rodzimy synów i umacniamy naszą pozycję w domu męża. Jeżeli nie, czekają nas obraźliwe drwiny teściowych, kąśliwe uwagi konkubin męża i rozczarowane spojrzenia naszych córek".
Poruszającą historię swojego życia snuje nam główna bohaterka - Lilia. Już jako osiemdziesięcioletnia staruszka dzieli się swoimi wspomnieniami, poczynając od tzw. "mlecznych lat", czyli okresu swojego dzieciństwa. Wydawałoby się, że czas narodzin dziecka jest czymś, co warto świętować, co przywodzi nam na myśl piękne skojarzenie - cud. W przypadku Lilii było inaczej, bo natura zdecydowała, że będzie dziewczynką, a więc w kulturze chińskiej kimś... całkowicie zbędnym, ciężarem, kolejną osobą do wykarmienia, "bezużyteczną gałązką", która nie przyczyni się do przedłużenia swojego rodu. Śmierć małej dziewczynki często uważane jest za błogosławieństwo, za swoisty dar od losu. Istnieje jednak wyjście z tej "trudnej" dla rodziny sytuacji. Otóż dziewczynkę należy jak najlepiej wydać za mąż. Jej los przypieczętowany jest w dniu, kiedy osiąga wiek około pięciu lat. Wtedy to swatka zaczyna poszukiwania najlepszego kandydata na jej przyszłego męża. Szanse na dobre małżeństwo zależą od kształtu i wielkości stóp przyszłej małżonki. Ideał to siedem centymetrów.
"(...) doskonała stopa powinna wyglądać jak pączek lotosu, o pełnej zaokrąglonej pięcie, mocno zwężająca się ku przodowi. Cały ciężar ciała opiera się na dużym palcu, co oznacza, że kości dużych palców i podbicia należy połamać, ściągając je w kierunku pięty.(...) Wiedziałam, że jeżeli uda mi się to wszystko osiągnąć, moją nagrodą będzie wielkie szczęście".
Krępowanie stóp jest drogą przez mękę, którą jednak należy przebyć w imię wyższego dobra. Niejednokrotnie zabieg ten kończył się śmiercią dziewczynki, wydaje się jednak, że dla nikogo nie miało to znaczenia i przez wiele stuleci kobiety musiały znosić cierpienia, stając się kalekami do końca życia. Lilia również cierpiała, lecz miała przy tym wiele szczęścia, gdyż osiągając idealny kształt stóp, otrzymała szansę na znaczny awans społeczny. Jednak czy wejście do tzw. dobrej, wysoko postawionej rodziny było równoznaczne z osiągnięciem szczęścia? Kobieta przez całe życie musi być posłuszna - najpierw rodzicom, potem rodzinie męża, a jeszcze później własnemu synowi. Wystarczy jeden maleńki błąd, by w jej stronę popłynęły obelgi teściowej, mąż niezadowolony z pożycia małżeńskiego przyprowadzi do domu konkubiny. Największy jednak błąd, który może popełnić kobieta, to urodzić córkę.

Lilia nie była wyjątkiem. Doświadczyła tego wszystkiego, co inne kobiety wychowane w tej niezwykłej kulturze. Jest jednak coś, co w jakiś sposób wyróżniało ją spośród innych - związek z laotong ("ta sama"). Jest to coś na kształt głębokiej przyjaźni, która wiązała na całe życie dwie kobiety. Posiadanie swojej laotong było czymś bardzo cennym i pięknym, ponieważ uczucia wiążące obie kobiety najczęściej były większe od tych, które żywiły do własnych mężów. Aby w ogóle zaistniał taki związek, musiały być spełnione pewne kryteria, np. ta sama data urodzin, zgodność horoskopów itp. Laotong Lilii była Kwiat Śniegu.   

Wyszywane chusteczki z pismem nu shu
Mężatki opuszczające swój rodzinny dom, rzadko kiedy do nich powracały. Co zrobić, by móc komunikować się ze swoją matką i siostrami, nie zdradzając się z tym jednak przed mężem? Otóż należy nauczyć się kobiecego sekretnego pisma zwanego nu shu. Znaki należące dla tego pisma kreślono pędzelkiem i tuszem na papierze lub na wachlarzu, ale można również wyszywać na chusteczkach lub po prostu kawałkach materiału. Lilia i Kwiat Śniegu również posługiwały się nu shu, by komunikować się ze sobą. Do tego celu służył im najczęściej wachlarz, na którym kreśliły sekretne wiadomości. Jednak trzeba było zachować należytą uwagę podczas odczytywania znaków, ponieważ ich niewłaściwa interpretacja była przyczyną wielu nieporozumień. Lilia i Kwiat Śniegu nie ustrzegły się tych błędów...

"Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz" to piękna, poruszająca i bardzo wciągająca powieść. Czasem wstrząsająca, zwłaszcza w chwilach, gdy autorka nie szczędzi nam szczegółów opisujących proces krępowania stóp malutkim dziewczynkom. Lisa See dała nam do rąk bardzo sugestywny portret chińskiej kobiety ukształtowanej przez tradycję, znoszącej ból i upokorzenia, ale również doznającej czegoś pięknego - przyjaźni, która pomogła jej przetrwać, była światełkiem nadającym sens jej istnieniu. Los na przemian splatał i rozplatał ścieżki życia Lilii i Kwiatu Śniegu, lecz uczucie, które się między nimi narodziło, było niezwykle silne. Czy zdołało jednak pokonać wszystkie przeciwności losu?

Niezwykły jest również język tej powieści. Subtelny, niemal poetycki kreśli przed naszymi oczami wyrafinowane obrazy.      

Moja ocena: 5,5/6



"Każdy wie, że ludzkie ciało jest miniaturową wersją wszechświata - oczy i uszy to słońce i księżyc, oddech to powietrze, krew to deszcz".


Książka bierze udział w wyzwaniu Book-Trotter      

29 komentarzy:

  1. Czytałam tą książkę pare lat temu i bardzo dobrze ją wspominam. Autorka potrafi pisać tak, że zawsze pozytywnie odbieram jej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. W moich wyprawach literackich nigdy specjalnie nie ciągnęło mnie do Chin, czy Azji w ogóle, ale opis zwyczajów i fabuła książki wydają mi się intrygujące i warte uwagi. Być może skuszę się na powieść Lisy See.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale Ci zazdroszczę tej książki! Poznałam dwia inne tytuły tej autorki i byłam pod ich ogromnym wrażeniem a w oponii wielu osób ta jest jeszcze lepsza. Nie ma wątpliwości, że jeśli będzie okazja ją poznać, na pewno to zrobię :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. piękna opowieść! mam nadzieję, że już wkrótce wpadnie mi w ręce ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lise See lubie, ale do tej ksiazki jeszcze nie doszlam. Cieszy mnie kolejna, pozytywna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ehh, każda kultura ma jakieś swoje kompletnie porąbane zwyczaje. Mam nadzieje, że nie są one praktykowane w Chinach do dziś. Książka jak dla mnie jednak jest zbyt hmmm - "obyczajowa" :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie ta książka aż tak nie zachwyciła, o wiele milej wspominam "Miłość Peonii" tej autorki. Kiedyś zaczytywałam się w powieściach o kulturze chińskiej i japońskiej, powoli ta fascynacja mi minęła, ale jak gdzieś wypatrzę interesujący tytuł, to z ciekawością sięgam po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Stoi na mojej półce i cieszę się, że mi o tej książce przypomniałaś:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawi mnie ta pozycja, choc nie za bardzo lubie Chiny, moj zachywt tym krajem minął. Ciekawi mnie ten poetycki jezyk.

    OdpowiedzUsuń
  10. Książka znajduje się na mojej półce:) Przy odrobinie wolnego czasu (na co obecnie się nie zanosi, niestety) chętnie po nią sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chińska kultura jakoś nadzwyczaj mocno mnie nie fascynuje, ale tę książkę chętnie bym przeczytała. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam gdy w książkę wplecione są fakty historyczne. Ksiażka, którą opisujesz kojarzy mi się z powieściami Pearl Buck, której wiedzę i talent bardzo sobie cenie - kto wie,może opisywana wyżej pozycja tez trafi do kanonu moich lektur wartych zapamiętania? Bo o tym, ze ją przeczytam jestem pewna na 100%😊

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam co najmniej jedną książkę tej autorki (kiedyś były na wyprzedaży Weltbild), ale jeszcze nie czytałem. Tego typu klimaty lubię umiarkowanie, ale od czasu do czasu po nie sięgam. Nie można przecież żyć cały czas tym samym :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Brzmi interesująco, niemniej "chińskie klimaty" jakoś na razie nie bardzo mnie pociągają, poczekam więc na przypływ zainteresowania tym tematem:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Widzę,że zostałaś w chińskiej konwencji. Ze wszystkich dotychczas przedstawionych książek, tą zainteresowałaś mnie najbardziej. To może być wyjątkowa lektura :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem zafascynowana fabułą tej książki, chociaż bardzo kiepsko radzę sobie z obyczajami, opisanymi przez See. Nigdy nie rozumiałam, jak można okaleczać ciało i wierzyć, iż to jest piękne. To smutna rzeczywistość na którą nie potrafię wyrazić zgody.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytałam jakiś czas temu i nie żałuję.

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam w planach tę książkę. Na pewno zajrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jestem świeżo po lekturze "Dziewcząt z Szanghaju" i po raz kolejny Lisa See mnie nie zawiodła. Po "Kwiat śniegu..." także mam zamiar sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Książka ta czeka na mnie na półce już od dłuższego czasu. Może w końcu uda mi się po nią sięgnąć.
    Jeżeli interesuje Cię ta tematyka to polecam "Krzesło do krępowania" Kathryn Harrison.

    OdpowiedzUsuń
  21. Miałam kiedyś jedną książkę LIsy See, ale o innym tytule, niestety nie przeczytałam jej, tylko wymieniłam się nią.
    Ta, recenzowana przez Ciebie bardzo mnie zaciekawiła, więc na pewno kiedyś ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Szokująca książka. Nie wyobrażam sobie, aby szukać potencjalnego męża dla 5 letniej dziewczynki. A ten cały proces z krępowaniem nóg, to po prostu koszmar.
    Muszę poznać całą historię tej książki, bo jestem nią ogromnie zaintrygowana.

    OdpowiedzUsuń
  23. Cieszę się, że piszesz ostatnio dużo o literaturze opowiadającej o Chinach. Sama mam niedługo napisać pracę dotyczącą mojej podróży do tego kraju, więc chyba najpierw przeczytam kilka polecanych przez Ciebie pozycji. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Żałuję, że nie kupiłam tej książki, gdy była w biedronce. Myślałam, że to kolejna powieść o przerysowanym życiu w Chinach. A tu proszę, jak bardzo się myliłam. Cieszę się, że przeczytałam Twoją recenzję. Teraz będę poszukiwała tej książki, bo widzę, że naprawdę warto.
    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. Tak bardzo tę książkę chciałam przeczytać, że w końcu sobie kupiłam. W efekcie przeczytałam inne powieści autorki, a ta nadal kurzy się na półce. =/

    OdpowiedzUsuń
  26. Nigdy szczególnie nie przepadałam za książkami o "wschodniej" tematyce, ale wiele dobrego czytam o Lisie See, dlatego chętnie dam szansę tej autorce.

    OdpowiedzUsuń
  27. Przerażające są dla mnie zawsze takie przejawy różnych zwyczajów i tradycji, które prowadzą do okaleczenia dzieci... no ale różne kultury już to mają do siebie... nie zna, tej książki, nazwisko autorki też nic mi nie mówi, ale brzmi interesująco :-)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam ją kilka lat temu. Mnie także urzekła więc zdecydowanie polecam. :)

      Usuń