czwartek, 18 kwietnia 2013

"Nocna rozmowa" Consilia Maria Lakotta






Autor: Consilia Maria Lakotta
Tytuł: Nocna rozmowa
Wydawnictwo: Wydawnictwo M, 2011
Ilość stron: 220




Dziś zacznę nietypowo. Zazwyczaj nie wplatam w swoje wypowiedzi biografii autorów, ale w tym przypadku wyjątkowo chcę napisać kilka słów o autorce powieści, czyli Consilii Marii Lakotcie. Żałuję troszkę, że tak mało informacji na jej temat można znaleźć w Internecie, bo z pewnością nie jest to banalna postać. Urodziła się jako jedno z bliźniąt syjamskich zrośniętych ze sobą skroniami. Niestety, jedno z nich wkrótce po narodzinach zmarło. Lewa strona twarzy Consilii Marii była dotknięta paraliżem. Jako dziesięciolatka recytowała swoje wiersze przy akompaniamencie cytry i fortepianu, dbając jednak o to, by pokazywać publiczności tylko prawą stronę twarzy. W swoich powieściach ożywiła postaci z kart Pisma Świętego oraz z historii Kościoła. 

Akcja powieści "Nocna rozmowa" przenosi nas w pewną listopadową i dość niecodzienną noc. Jest rok 1965. Cały Nowy Jork spowija ciemność i tylko w wysoko uniesionej ręce Statuy Wolności jak zawsze płonie pochodnia, stanowiąc jedyne źródło światła nad tym wielkim miastem. Co się stało? Wbrew pozorom nie stoi za tym żadna katastrofa. Po prostu - zwykła awaria rozdzielni w elektrowni nad Niagarą. Niby nic wielkiego, jednak usterka ta stała się dla wielu ludzi czymś wyjątkowym. Brak prądu sprowokował wiele rozmów przy blasku świec. Rozmów o błahych sprawach, ale także tych ważnych, a być może najważniejszych w życiu. Właśnie w tę noc kapitan Gregory Bower trafia do baru, w którym pracuje jego znajoma, Betsy. Do tej dwójki w pewnym momencie dołącza czarnoskóry duchowny. Tak jak Betsy, on również stanie się świadkiem swoistej spowiedzi, w której Gregory rozlicza się ze swoją przeszłością. Opowiada on historię swojego małżeństwa z Judith. On - Amerykanin niemieckiego pochodzenia, chrześcijanin, ona - córka żydowskiego handlarza antyków. Nie ulega wątpliwości, że połączyła ich miłość, jednak wydaje się, że to jest jedyne, co tak naprawdę ich łączy. Prawdziwe pokrewieństwo dusz połączyło Judith z bratem Gregory'ego - Ablem. Oczywiście wzbudziło to niepohamowaną zazdrość jej męża, która tylko pogłębiła przepaść dzielącą małżonków. 

Wbrew pozorom nie jest to powieść tylko o miłości. Relacje małżeńskie to jedno, ale zbyt wiele tu ważnych pytań, zbyt wiele poruszanych jest ważnych tematów i religijnych rozważań, by potraktować "Nocną rozmowę" jako lekturę do poduszki. Serce Judith jest przepełnione pragnieniem powrotu do ojczyzny swoich przodków - Izraela. Marzą o tym również jej rodzice, którzy jednak osiągają swój cel. Trafiają do kibucu, wspólnoty, którą tworzy napływająca z całego świata ludność żydowska, pragnąca powrócić do swoich korzeni (w czasie II wojny światowej Ziemia Święta stała się oczywiście celem ucieczki). Mieszkańcy kibucu mieli równe prawa i obowiązki, ale z czasem pojawia się problem, z którym rodzice Judith nie mogą się pogodzić:
"(...) tak wiele z zepsutego ducha naszej epoki przeniknęło do kibucu. Pierwsi pionierzy, a także druga i trzecia fala emigracji, jakie tu przybyły, szanowali jeszcze starą tradycję. Potem zjawili się przybysze z Ameryki, z Europy - zafascynowani ideą wspólnoty, jak najbardziej, lecz bez szacunku dla spuścizny przodków, a przede wszystkim bez wiary, poza przekonaniem, że to w ich własnych rękach spoczywa i od ich odwagi zależy przyszłość Izraela".
Problem kibuców, jak już wspomniałam, to tylko jeden z licznych ważnych tematów poruszanych przez autorkę na kartach powieści.

Na koniec wspomnę tylko o jednym małym niuansie, który przeszkadzał mi w odbiorze lektury. Nie rozumiem idei wplatania właściwie w każdą wypowiedź bohaterów, szczególnie Judith, imienia swojego rozmówcy:
- Nie podoba ci się, Gregory?
- Ani trochę, ale mimo to cieszy mnie, że wreszcie zainteresowałaś się ostatnim krzykiem mody.
- Mylisz się, Gregory (...)
- To widać. Przez ten czas mocno zeszczuplałaś. (...)
- Gregory, nie chodzi tylko o to." 
Czy tylko mnie to przeszkadza? To tylko próbka jednej z rozmów przeprowadzonych między małżonkami. Mam wrażenie, że przez cały czas właściwie chodzi Judith o to, by przypomnieć swojemu mężowi, jak ma na imię :) 

Moja ocena: 4,5/6



Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu M


P.S. Małe zmiany. Zapowiedź "Śladów krwi" umieściłam w osobnym poście.

4 komentarze:

  1. pierwszą pozycję może kiedyś przeczytam, ale nie lubię takich powtórzeń druga jakoś mnie nie zaciekawia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Za "Ślady krwi" Ciastek się będzie zabierał. Ja jeszcze nie jestem przekonana, może kiedyś od niego pożyczę.

    Co do "Nocnej Rozmowy" natomiast... Hm, wcześniej kompletnie mnie do niej nie ciągnęło,ale teraz jestem skłonna przemyśleć tą kwestię. Problem może być jedyne w powtórzeniach, bo owe mnie po prostu doprowadzają do szewskiej pasji.

    OdpowiedzUsuń
  3. 'Ślady krwii' mnie bardziej ciekawią.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Nocna rozmowa" niedługo przede mną.... z tego samego powodu :D

    OdpowiedzUsuń