wtorek, 28 sierpnia 2012

"Chemia śmierci" Simon Beckett




Autor: Simon Beckett
Tytuł: Chemia śmierci
Wydawnictwo: Amber, 2011
Ilość stron: 384


"Już martwe ciało staje się stołem biesiadnym dla innych organizmów. Najpierw dla bakterii, potem dla owadów. Dla much". Muchy i larwy... Kto mógł przypuszczać, że te małe, niepozorne zwierzątka mogą odgrywać tak istotną rolę w ludzkim dramacie. Zazwyczaj, w przypadku much, ignorujemy je lub polujemy z żądzą zemsty za to, że przeszkadzają, a najczęściej przedmiotem zbrodni jest zwykła gazeta. Kiedy widzimy larwy, przeważnie odwracamy z obrzydzeniem wzrok. A tymczasem to właśnie one są kluczem do rozwiązania zagadki śmierci...

Manham to spokojna mieścina niczym nie różniąca się od innych mniejszych miejscowości. Jest idealną przystanią dla ludzi szukających równowagi po traumatycznych przeżyciach. Dla osób mieszkających w większych aglomeracjach może kojarzyć się z bezpieczną kryjówką przed brutalnością współczesnego świata. Chciałoby się powiedzieć - sama sielskość i anielskość. Nic bardziej mylnego...

David Hunter przeprowadził się do Manham w nadziei, że tu znajdzie schronienie przed bolesną przeszłością. W nieszczęśliwym wypadku stracił ukochaną żonę i córeczkę. Przyjął posadę miejscowego lekarza, choć tak naprawdę był świetnym specjalistą w innym zawodzie - antropologa sądowego. Kiedy na mokradłach zostają znalezione zmasakrowane zwłoki kobiety, zrozumiał, że nie uda mu się tak całkowicie odciąć od tego, co kiedyś robił. O pomoc w identyfikacji zwłok zgłasza się do Huntera inspektor Mackenzie. Początkowo lekarz stawia opór, lecz powoli zaczyna być coraz bardziej wciągany w mechanizmy prowadzonego śledztwa. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że trupów przybywa coraz więcej...

Miasteczko opanowuje strach. Mieszkańcy zwracają się przeciwko sobie, gdyż mają świadomość, że morderca jest jednym z nich. W pewnym momencie poczułam się, jakby akcja przeniosła się w mroczne średniowiecze. Gdy tylko padnie na kogoś choćby cień podejrzenia, przypomina to polowanie na czarownice. Winny czy nie, ludzie chcą śmierci nieszczęśnika w myśl zasady ząb za ząb, krew za krew, choćby miało nawet dojść do samosądu. Na czele tego "pochodu" niczym sędzia stoi pastor Scarsdale, który zamiast uspokajać ludzi, jeszcze ich podburza. W rzeczywistości chodzi mu tylko o to, by zrobić wokół swojej osoby jak najwięcej szumu. Chce zwrócić na siebie uwagę, przyciągając w ten sposób wiernych do coraz bardziej opustoszałego kościoła.

To przede wszystkim duszna, przesycona strachem i wrogością atmosfera Manham przeraża bardziej niż czyny samego mordercy. Wystarczy uruchomić wyobraźnię i samemu postawić siebie w takiej sytuacji. Jesteś otoczony ludźmi, którzy na co dzień uśmiechają się do ciebie, witają się, czasem zapytają, co słychać. Wydaje się, że przebywając długie lata w ich otoczeniu, znasz każdego mieszkańca od podszewki, a oni znają ciebie. W jednej chwili mogą zmienić się w podejrzliwy, a nawet groźny i niebezpieczny tłum. Przyjaciele traktują cię jak wroga, bo nie ma dla nikogo taryfy ulgowej, każdy jest podejrzany. Wyłapią każdy twój fałszywy ruch...

 "Chemia śmierci" stanowi ciekawe połączenie kryminału z thrillerem. Narratorem jest sam bohater, David Hunter. Niestety, mniej więcej w połowie treści udało mi się rozgryźć, kto był mordercą, jednak nie na podstawie wskazówek, tylko dzięki intuicji. Fabuła książki z pewnością trzyma w napięciu, praktycznie do samego końca nie otrzymujemy żadnych jasnych przesłanek, kto może być winny śmierci tylu osób. Właściwie przez większość czasu jesteśmy świadkami długotrwałych prób identyfikacji ofiar (szczególnie tej pierwszej) i wyznaczania godziny ich śmierci. Największym atutem powieści jest bardzo szczegółowy opis procesów zachodzących podczas rozkładu ciała ludzkiego, owego "procesu alchemii na wspak".

Polecam książkę nie tylko dlatego, że jest ona dobrym kryminałem. Stanowi również ciekawą lekcję poglądową na to, co dzieje się z organizmem po tym, jak już wyda z siebie ostatnie tchnienie...


Moja ocena: 5,5/6

37 komentarzy:

  1. Kiedyś już miałem w rękach tą książkę ,ale jakoś tak nie dałem rady przeczytać. Następnym razem jej nie przepuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam kupione trzy pierwsze częsci z czego przeczytane dwie. Mnie od samego wątku kryminalnego dużo bardziej interesowała praca Davida Huntera. Nie miałam pojęcia że ze zwłok można dowiedzieć się tylu rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam teraz wielką chęć na zapoznanie się z pozostałymi częściami.
      Co do zwłok - też byłam tym zaskoczona, oczywiście pozytywnie. Myślę, że to najmocniejsza strona tej książki.

      Usuń
  3. Od dawna czekam, ązwreszcie trafię na nią w bibliotece. Nieustannie wypożyczona. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. czytałam i miło wspominam :)
    mam za sobą również "Zapisane w kościach"
    przede mną jeszcze dwie części, ale póki co nie wpadają mi w ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Proces rozkładu ciała to temat, który u wielu budzi grozę i obrzydzenie ale również i intryguje. Podoba mi się twoja recenzja i do książki z chęcią zajrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada sie calkiem ciekawy kryminal, choc troche nie jestem przekonany do tego motywu co dzieje się z organizmem po tym, jak już wyda z siebie ostatnie tchnienie ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co się przekonywać, tylko czytać :) Naprawdę warto!

      Usuń
  7. Szykuję się do przeczytania coś tego autora, b jeszcze nic nie czytałam, a brzmi zachęcająco. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna, że się nie zawiedziesz :)
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  8. Ja niestety też dopadłam mordercę i w zupełności zgadzam się z Twoją opinią o tej książce. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc same pozbawiłyśmy się tego elementu zaskoczenia :)
      Ale na szczęście nie umniejsza to w znaczący sposób wartości książki.

      Usuń
  9. Czytałam sto lat temu i zgadzam się z Twoją opinią :) Interesuje mnie antropologia sądowa, wkrótce zamierzam przeczytać "Trupią farmę".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, bardzo bym chciała przeczytać "Trupią farmę". Mam nadzieję, że niedługo ją dopadnę :)

      Usuń
  10. Uwielbiam Simona Becketta, jego książki mają genialny klimat, moja ulubiona część to "Zapisane w kościach", deszczowa pogoda i duszna atmosfera to wielkie atuty powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klimat jest rzeczywiście niesamowity. Dlatego właśnie nie chcę poprzestać na "Chemii śmierci".

      Usuń
  11. Czytałam sporo pozytywnych recenzji tej książki. Sama jednak po nią nie sięgnę. Chyba nie mój typ. ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem jak najbardziej za, jeszcze po takich opiniach muszę ją mieć :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pokochałam Becketta począwszy od "Chemii śmierci" właśnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie powiem, że lubię Becketta :) Ale nie wykluczam miłości :D, bo podoba mi się jego styl pisania i to, jak buduje atmosferę powieści. Jednak w tym momencie o moje uczucia "rywalizuje" z nim Maxime Chattam, którego "Otchłań zła" za chwilę kończę :)

      Usuń
  14. Pamiętam, że ta książka bardzo podobała się mojej koleżance, ale ja bym się chyba nie skusiła :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zaczęłam czytać, ale odłożyłam, chwilowo zmieniam trochę tematykę. Po naszej rozmowie w dniu dzisiejszym zakupiłam "Mój przyjaciel Henry" N. Gardner. Zapowiada się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że dasz przeczytać :)

      Usuń
    2. Oczywiście, że tak, chyba nie miałaś wątpliwości?:)

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. No właściwie nie :) Jestem bardzo ciekawa tej książki, bo to zupełnie inna tematyka od tej, którą teraz się w większej mierze zajmuję. Chyba mi jest potrzeba taka chwila oddechu :)

      Usuń
  16. Czytałam dobre recenzje tej książki. Trochę się boję po nią sięgać, ale kusisz, kusisz...:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię kusić ;)
      Nie bój się, nie ma czego. Zawsze możesz odłożyć książkę, jak Ci się nie spodoba.

      Usuń
  17. ksiązka już czeka na półce na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Od jakiegoś czasu przymierzam się do tej książki. Po lekturze recenzji czuję się jeszcze bardziej zachęcona.

    OdpowiedzUsuń