Cytat na dziś:
To będzie krótki (i dość zabawny) fragment dialogu, pochodzący z powieści Richarda P. Evansa.
"- Opowiedz mi coś jeszcze o sobie - poprosiłam.
- Hmm. Pewnego dnia przydarzyło mi się coś dziwnego. Było to mniej więcej miesiąc temu. Usłyszałem skrobanie do drzwi frontowych, więc poszedłem je otworzyć, ale nikogo nie było. Tylko na progu zauważyłem ślimaka, więc podniosłem go i przerzuciłem na drugą stronę ulicy. Tydzień temu usłyszałem to samo skrobanie do drzwi. I znów nikogo nie było. Ale znowu był ten sam ślimak. Spojrzał na mnie i powiedział: "Stary, za co to było?".
Rodzinne kwiatuszki (językowe):
Był śmigus-dyngus, więc w domu wszyscy lali się wodą jak wściekli. I wtedy moja siostra zadała pytanie swojej niespełna rocznej córeczce:
- Co, oblałaś wodę ciocią?
Niby nic takiego, a minęło już wiele, wiele lat i ja wciąż to pamiętam :) Choć pamięć mam dobrą, ale bardzo krótką, to niektóre sytuacje szczególnie mocno zakotwiczają mi się w głowie i zapewne zostaną tam do końca życia.
Wy też macie w pamięci takie rodzinne kwiatuszki? :)
P.S. Przypominam, że wciąż można jeszcze oddać głosy na lutową literkę - tutaj.
Miłego dnia!
Biedny ślimaczek. :P
OdpowiedzUsuńTakie rodzinne dialogi bywają niekiedy lepsze niż teksty w kabaretach. :P
O tak, a już na pewno ma się do nich bardziej emocjonalne podejście. W końcu chodzi o rodzinę :)
UsuńI humor mi się poprawił :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńKonkretnych dialogów, to nie pamiętam, ale przejęzyczenia moich chłopców i owszem. Był między innymi wiebląd zamiast wielbłąda i cinda zamiast winda:)
OdpowiedzUsuńZ takich dzięcięcych przejęzyczeń można by stworzyć całkiem wypaśny słownik :)
UsuńDodać do tego określenia, ktore biorą się niewiadomo skąd, to już by były dwa tomy. Damian też sporo takich powymyślał, przykładowo pomidor to była bindompa (?!!), a mandarynka - danda :)
Historia z ślimakiem jest świetna:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOblałeś wodę ciocią mnie rozwaliło :)
OdpowiedzUsuńTekst o ślimaku już znałam - bardzo fajny:)
Cytat super :D.
OdpowiedzUsuńA z rodzinnych kwiatuszków nic mi się nie przypomina :).
biedny ślimaczek...
OdpowiedzUsuńW pracy strasznie dużo gadam, właściwie non stop (taka praca :)) więc u mnie pomyłki "ciocię wodą" co najmniej raz dziennie :)
OdpowiedzUsuńBłędy językowe?
OdpowiedzUsuńPamiętam jeden, mój brat jak był mały to na papier toaletowy mówił: papier toletelowy ;)
Mój tekst dziecięcy: kalarepka pogotowia :)
OdpowiedzUsuńNo to trzeba uważać na ślimaczki :P
OdpowiedzUsuń