wtorek, 12 czerwca 2012

"Mariola, moje krople..." Małgorzata Gutowska-Adamczyk



Autor: Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Tytuł: Mariola, moje krople...
Wydawnictwo: Świat Książki, 2011
Ilość stron: 304


Akcja utworu "Mariola, moje krople..." przenosi nas w czasy PRL-u, a dokładnie pod koniec 1981 r. (17 listopad - 13 grudzień). Jest to niespokojny czas, gdyż lada dzień zostanie ogłoszony stan wojenny. Miejsce akcji - Teatr Miejski w bliżej nieokreślonym dolnośląskim miasteczku.

Mamy tu do czynienia z szeroką gamą barwnych postaci z dyrektorem, Janem Zbytkiem, na czele, mającym romans z sekretarką, tytułową Mariolą. Trzykrotnie żonaty, zawiedziony, bo żadna z jego żon nie urodziła mu syna. Nadziei na spełnienie tego marzenia upatruje właśnie w Marioli. Jest też upierdliwy, wątpliwej inteligencji Ludwik Martel - pierwszy sekretarz komitetu miejskiego PZPR, który więcej czasu spędza w teatrze niż we własnym domu. Nie jest obojętny na wdzięki żony Zbytka - Pauliny, pragnącej być zawsze i wszędzie w centrum uwagi. Bohaterów jest oczywiście znacznie więcej, nierzadko z nazwiskami sugerującymi jakąś profesję (ksiądz Różański), cechę charakteru (Podpuszczka, Mizerak) lub też mający swój pierwowzór w postaci rzeczywiście istniejącej jak np. Palęta - szef Solidarności, co jednoznacznie nawiązuje do Lecha Wałęsy.

Fabułę trochę ciężko opisać. Pracownicy teatru zajmują się dość przyziemnymi i charakterystycznymi na tamte czasy czynnościami, czyli pędzą bimber, stoją w kolejkach, kupują wszystko, co się tylko da, nawet za małe rajstopy, co poniektórzy drukują nielegalne ulotki. W międzyczasie wystawiają sztukę "Romeo i Julia", jak również przygotowują się do następnej, której premiera ma się odbyć 12 grudnia, by uświetnić zakończenie manewrów Sojuz'81.  Kanwę utworu stanowią dialogi, więc mamy tu do czynienia niejako ze stylizacją na sztukę teatralną. Ten zabieg autorki uważam za bardzo udany.

Informacja z okładki, że jest to "lekka, zabawna, przekorna powieść autorki bestsellerowej Cukierni pod Amorem" jest jak najbardziej adekwatna do rzeczywistości. Komizm postaci (tu na czoło wysuwa się Martel) i sytuacji (dyrektor Zbytek lądujący w otwartej zapadni jest moim number one) to kolejne atuty powieści.

Jednak... nie do końca książka zdobyła moją sympatię. I to właściwie nie jest wina samego utworu, jak i jego autorki. Otóż... nie pałam sympatią do czasów PRL-u, nie lubię o nich czytać, nie lubię o nich oglądać (mam tu na myśli np. kultowe filmy Barei). Tak po prostu. Nie interesuje mnie to i już. Sięgnęłam po tę książkę, bo lubię styl pisania Gutowskiej-Adamczyk i byłam ciekawa innej jej powieści. No i też poniekąd siostra mnie przekonała ;) Myślę jednak, że należę do bardzo wąskiego grona "niesympatyków PRL-u" i "Mariola, moje krople..." znajdzie uznanie w oczach większości czytelników.

Moja ocena: 4,5/6

1 komentarz:

  1. Ja natomiast ubawiłam się "przednio" przy lekturze, bez względu na osobisty stosunek do ówczesnych czasów myślę, że u każdego perypetie bohaterów książki wywołają uśmiech na twarzy.

    OdpowiedzUsuń