wtorek, 17 maja 2016

"Córka cieni. Siedem szmacianych dat" Ewa Cielesz




Autor: Ewa Cielesz
Cykl: Córka cieni, tom 1
Tytuł: Siedem szmacianych dat
Wydawnictwo: Axis Mundi
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 292



Podobno czytanie nie boli. Kiedy jednak biorę do ręki takie książki jak ta, zaczynam się poważnie zastanawiać nad słusznością tego stwierdzenia. I nie dlatego, że była aż tak zła. Dlatego, że była aż tak dobra.

Młody student historii, Adam, wraz ze swoimi przyjaciółmi udaje się na wycieczkę w Bieszczady. Kiedy gubią się w lesie, bezskutecznie próbują znaleźć drogę powrotną, wtedy właśnie niespodziewanie natrafiają na dom. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że stoi on samotnie pośrodku puszczy. Kto w nim mieszka? I dlaczego ktoś postanowił go wybudować w tak niedostępnym miejscu? Wyglądało jednak na to, że ktokolwiek tu mieszkał, postanowił wyprowadzić się stąd dawno temu. Świadczyły o tym rozwieszone na ścianach pajęczyny i gruba warstwa kurzu pokrywająca bardzo stare meble. Niepokojące wrażenie zrobił na nich widok tego, co znaleźli na podłodze. Obok drewnianej skrzyni leżało siedem równiutko poukładanych szmacianych lalek. Na skrzyni zaś znajdował się pakunek owinięty szmatką, a na nim bukiet zasuszonych polnych kwiatów. 

Adama bardzo zaintrygował ten widok, a jeszcze bardziej sam pakunek, który wydawał się być otoczony jakąś szczególną czcią. Bukiecik kwiatów i poukładane z dziecięcą starannością lalki mogły świadczyć o tym, że kiedyś mieszkała tu mała dziewczynka. Natychmiast rodzą się więc w głowie pytania o to, co się z nią stało, czy jeszcze żyje, czy spotkała ją jakaś tragedia, i chyba najtrudniejsze do pojęcia: czy była tu sama? Ciekawość Adama zachęciła go do odkrycia tego, co zawierał tajemniczy pakunek. Był nim gruby zeszyt w twardej oprawie. Pamiętnik Magdaleny. 

Odkąd Adam zaczął czytać owy pamiętnik, trudno mu było oddzielić grubą kreską swoje życie od tego, które prowadziła Magdalena. Każda przerwa w lekturze dziennika wiązała się z problemem powrotu do realnego świata. To co tu i teraz, mieszało się z przeszłością, a postacie pojawiające się w zapiskach Magdaleny, jak i ona sama, obudziły w sercu Adama ogromne pokłady empatii. Kiedyś zainteresował się historią, pokochał ją, a teraz przeszłość miał dosłownie przed oczami. Miał w rękach swego rodzaju dokument, opis tragicznych wydarzeń sprzed wielu lat, które to położyły się cieniem na relacjach między Polską a Ukrainą. Miał również możliwość przebywania z bohaterami tamtych czasów, mógł się z nimi utożsamiać, być świadkiem ich wyjątkowego życia i zarazem przeżywać katusze swojej niemocy, bo w żaden sposób nie potrafił im pomóc. Niewiele w tym wypadku pomagała myśl, że to się przecież już wydarzyło, i to wiele lat temu.

"Historia pisana przez czyjeś życie pochłaniała go bez reszty, wtapiała się w jego własne" (140).   

Miłość też czasem zadaje ból, a ja się zakochałam... Zakochałam się w tej powieści. Jak to często w miłości bywa, obiekt uczuć nie zawsze jest idealny. "Siedem szmacianych dat" też ma swoje wady. Muszę przyznać, że poczułam lekki niedosyt, kiedy dwójka głównych bohaterów zaczyna się sobą interesować i darzyć szczególnym uczuciem. Miłość ta urosła do tak potężnych rozmiarów, że zakochani byli w stanie poświęcić wszystko, nawet swoją rodzinę i całe dotychczasowe życie. Magdalena, pochodząca z przedwojennego zamożnego domu, miała wszystko czego tylko zapragnęła, ale postanawia uciec gdzieś w Bieszczady z ubogim kelnerem. Zaszywają się głęboko w puszczy, by tam wieść przepełniony trudnościami żywot. A jednak coś sprawiło, że w tę miłość na początku musiałam bardziej uwierzyć niż poczuć naprawdę. Na szczęście malutki to mankament, kiedy weźmie się pod uwagę całokształt. 

Powieść Ewy Cielesz pochłonęła mnie w całości, tak samo jak Adama pochłonął pamiętnik Magdaleny. Niektóre fragmenty były tak wstrząsające, tak trudne w odbiorze, że aż... bolesne. Jakiś wewnętrzny niepokój, niepewność i w pewnym stopniu obawa o to, co się ma wydarzyć, towarzyszyła mi właściwie przez cały czas. Gdzieś za rogiem, a właściwie za każdym drzewem, czaiło się coś złego i niebezpiecznego. I niekoniecznie chodziło o dzikie zwierzę, zwłaszcza gdy ma się świadomość, że choć daleko, to jednak za tymi tysiącami drzew toczy się wojna. Prawdopodobieństwo, że ktoś w końcu zapuka do drzwi, znacznie wzrasta, i wtedy tylko jedna przerażająca myśl może pojawić się w głowie: swój czy wróg? 





7 komentarzy:

  1. Brzmi niezwykle ciekawie. Lubię w książkach powroty do przeszłości. Plus Twoja wysoka ocena sprawiła, że bardzo chcę poznać tę historię.

    OdpowiedzUsuń
  2. 6/6? Bardzo wysoka ocena! Interesują mnie również powroty do przeszłości więc z chęcią w wolnej chwili się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spotkałam się z ta książką jeszcze, ale coś czuję, że nie przypadłaby mi do gustu. ;/

    OdpowiedzUsuń